Jak radzić sobie z wychodzeniem chorego z domu

Z doświadczenia opiekunów.
Awatar użytkownika
Jolanda
Posty: 25
Rejestracja: środa 28 gru 2011, 09:06

Jak radzić sobie z wychodzeniem chorego z domu

Post autor: Jolanda »

Witam wszystkich. Mam problem z tzw. błądzeniem matki w nocy po mieszkaniu i przymusem wychodzenia z domu. Tak to sobie nazwałam. Ponieważ udało mi się znaleść interesujące uwagi psychologa w tym temacie, zamieszczone na stronie internetowej DPS w Chodzieży, podaję link do tej strony: http://www.dpschodziez.pl/psycholo.php. Są tam też informacje na inne tematy, które z pewnością Was zainteresują. Tymczasem o sposobach zachowania, gdy chory wychodzi z domu, mimo, że nie powinien.

"Kiedy chory chce wyjść z domu, czyli zaburzenia zachowania w chorobie Alzheimera."
Choroba Alzheimera zmienia osobowość człowieka, mimo to należy pamiętać, że chory to wciąż to ta sama osoba. Nie można chorego traktować jak dziecko, należy zaakceptować go takim, jakim jest teraz, mając świadomość, że nigdy już nie będzie zdrowy. Jednym z najczęstszych problemów związanych z zaburzeniami zachowania jest uporczywa chęć chorego, aby wyjść z domu. Im bardziej opiekun namawia i tłumaczy choremu, że nie może teraz wyjść, tym chory jest coraz bardziej uparty w dążeniu do wyjścia. Często opiekunowie sami poszukują rozwiązania tego problemu, stosując nieraz bardzo pomysłowe metody nakłaniania chorego do pozostania. Niestety, najczęściej jest to bezskuteczne. Chory nie daje się przekonać. Taka powtarzająca się kilka razy dziennie sytuacja powoduje, że opiekun traci cierpliwość i staje się bezsilny. Czasami potrafi powiedzieć choremu coś przykrego, czego później żałuje. Sam chory,który dąży do celu, czyli do wyjścia z domu, traktuje opiekuna jako przeszkodę w osiągnięciu tego celu i staje się agresywny, wzrasta u niego niepokój psychoruchowy i powstaje bardzo trudna sytuacja, rodząca wiele stresu zarówno u opiekuna, jak i u chorego. Część osób po prostu ulega i wychodzi z chorym, jednak po powrocie chory nadal chce wyjść. Jak poradzić sobie z takimi problemami? Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie należy rozważyć dwa aspekty tej sytuacji. Po pierwsze należy zrozumieć, dlaczego chory tak bardzo dąży do tego, aby wyjść. Pamiętajmy, że chory jest zagubiony w swojej chorobie. Otoczenie, które go otacza nie jest najczęściej jego domem. Duży odsetek opiekunów zabiera swoich chorych rodziców do własnych domów, których chorzy nie znają z przeszłości. Nawet jeśli chorzy pozostają we własnych domach, także czują się w nich wyobcowani. Pogłębiające się zaburzenia pamięci wpływają na to, że chorzy poszukują wyjścia z domu, który jest w ich pamięci obcy. Chcą się dostać do "swojego" domu, czyli do miejsca, które już nie istnieje i którego sami nie są w stanie sobie wyobrazić. Wiedzą tylko, że chcą wyjść i iść do domu, nie pamiętają nawet jak wygląda ten dom. Przykładem obrazującym tę sytuację jest opowieść jednego z opiekunów. Chora na Alzheimera mama przeprowadziła się do córki i mieszkała z nią cztery lata. Pewnego dnia udało jej się wyjść z mieszkania w bloku i pojechać 30 km w kierunku swojej rodzinnej miejscowości. Tam wysiadła z autobusu ( kierowca nie zorientował się, że pani ma zaawansowane otępienie) i udała się do domu, który miał już nowych właścicieli. Kobieta weszła, rozejrzała się i powiedziała, że musi już iść. Gdy ludzie zapytali- dokąd- odpowiedziała, że ...do domu. Historia skończyła się dobrze, gdyż rozsądni ludzie zatrzymali chorą i zadzwonili po rodzinę kobiety. Ciekawe jest, dlaczego chorzy tak dobrze i długo pamiętają właśnie to, że chcą iść do domu. Tłumaczyć to należy tym, że chęć powrotu do domu rodzinnego wyzwala pozytywne emocje w umyśle chorego, który zagubiony w swojej chorobie dąży do uzyskania poczucia bezpieczeństwa. Choremu wydaje się, że osiągnięcie celu, czyli wyjście zaspokoi tę potrzebę. Chory nie potrafi ocenić sytuacji. Dlatego też nawet, gdy dotrze do domu, w którym się urodził i wychował, nadal chce iść i szukać czegoś innego, bo potrzeba czucia się bezpiecznym i szczęśliwym nie została zaspokojona. Czasami chory podaje przyczynę potrzeby wyjścia z domu, np. "bo tam zostawiłam malutkie dziecko". Osobie chorej wydaje się, że jest młodą matką, która opiekuje się dzieckiem, potrzeba zaopiekowania się nim jest niezwykle silna, dlatego upór, ab wyjść z domu jest również silny. Drugi aspekt tego problemu to często nieprawidłowa reakcja opiekunów. Większość z nich próbuje racjonalnie wytłumaczyć podopiecznemu, dlaczego nie może wyjść. Tłumaczenia są bardzo różne, np. bo teraz jest noc lub że teraz tutaj jest dom chorego. Żaden z tych argumentów nie jest ważny dla chorego, argumenty opiekuna podnoszą tylko poziom niepokoju psychoruchowego, czasem nawet wyzwalają agresję. Sytuacja staje się trudna i frustrująca. Rozwiązanie problemu, ujmującego jego obydwa aspekty, jest często bardzo proste. Opiekun od początku zaistnienia sytuacji powinien odwrócić uwagę chorego, zainteresować osobę chorą inną czynnością. Na początku chory nadal będzie chciał wyjść, jednak, gdy opiekun obieca, że będzie to możliwe za chwilę, jak tylko zrobi coś innego, wtedy chory chętniej zrezygnuje ze swoich zamiarów. Pamiętajmy, że jeśli opiekun ulegnie prośbom chorego, nie postąpi dobrze. Jeżeli chory wyjdzie, będzie miał poczucie, że zaraz spełni się jego dążenie, że dotrze do wyimaginowanego domu, co jednak nie nastąpi. Lepiej jest szybko odwrócić uwagę chorego, zainteresować go czymś, co sprawi, że poczuje się zadowolony. Przedmiot zainteresowania chorego bywa różny w zależności od osoby, może to być np. oglądanie książki lub przekładanie gazet np. Pewna chora bardzo chętnie przekłada gazety z jednego miejsca na drugie i wszyscy traktują to bardzo poważnie. Chora jest chwalona, że ładnie przekłada gazety, że już jej niewiele zostało itp. Ktoś może powiedzieć, że to nie ma sensu. Tymczasem, jeśli ta aktywność sprawia, że chora ma zajęcie, czuje się zadowolona i nie stoi zaniepokojona pod drzwiami wyjściowymi, wtedy ma to głęboki sens. Pomysł na znalezienie sposobu odwrócenia uwagi chorego może poddać nam przeszłość. Jeśli ktoś lubił szydełkować, to teraz także należy mu dać szydełko i nici, nawet jeśli serwetki nie będą ładne. Ważne jest, aby chory był zainteresowany tym, co robi. Terapia zajęciowa oparta jest właśnie o takie założenia. Chory może także wykonywać elementy, które później zostaną wykorzystane do tworzenia wyklejanek . W przypadku pewnej chorej kobiety, zawsze gotującej synowi, który pozwolił jej to robić również w trakcie choroby. Mimo, iż chora musiała być pod nadzorem opiekunki i zupa nie nadawała się do spożycia, chora miała zajęcie, myślała, że to, co jedzą jest ugotowane przez nią, dzięki czemu czuła się szczęśliwa. A przecież nam właśnie chodzi o poprawienie samopoczucia naszych podopiecznych. Warto stosować tę metodę również w innych sytuacjach, np. Gdy chory jest agresywny lub nie chce się rano ubrać. Poproszony o dokończenie układania znaczków, zapomina, że wcześniej nie chciał się ubrać itp. Ważne jest, aby w trudnej sytuacji opiekun mówił do chorego spokojnym tonem głosu, aby był pozytywnie do niego nastawiony i konsekwentnie prosił, by chory zajął się inną aktywnością, czyli tym co lubi.
Zebrała:
Iwona Lipczyńska
za: "Bliżej Alzheimera" 2/2007
"
Pozdrawiam, Jolanta
Tomek
Posty: 851
Rejestracja: środa 09 lis 2011, 22:09

Re: Jak radzić sobie z wychodzeniem chorego z domu

Post autor: Tomek »

Dobra i szczegółowa analiza. U nas wędrowanie wcześniej było mocno nasilone. O tego czasu zaczęliśmy chodzić na codzienne spacery i to po części pomogło. Jest jeszcze tylko różnica pomiędzy osobą, która chce wyjść i której stan jest w miarę dobry a osobą, która ma wędrowanie i delirium lub ogólnie mocno ograniczony kontakt z otoczeniem. Na pewno w tych przypadkach trzeba stosować nieco odmienne podejście.

Fragment o opiece nad dzieckiem przypomniał mi jedną wypowiedź ze starego forum. Nie pamiętam już kto to pisał ale jedna osoba znalazła gdzieś w internecie (chyba na jakimś zagranicznym forum) opisany sposób z lalką. Podobno czasami chorzy potrafią zaopiekować się lalką jak dzieckiem i to ich relaksuje. Nigdy tego nie próbowałem, więc nie wiem na ile to się sprawdza.
Sara
Posty: 19
Rejestracja: środa 06 cze 2012, 17:08

Re: Jak radzić sobie z wychodzeniem chorego z domu

Post autor: Sara »

U nas lalka zdała egzamin.Próbowaliśmy z misiami i innymi przytulankami ale dopiero lalka spełniła swoje zadanie. Nasza mama miała bardzo długo potrzebę wychodzenia. Mówiła przy tym " idziemy do domu " zawsze w liczbie mnogiej i zabierała ze sobą różne zawiniątka. Często był to wazon lub inny przedmiot zawinięty w część garderoby. Nosiła to tak jak się niesie małe dziecko. Stąd pomysł ,żeby zastąpić to czymś miękkim i bezpieczniejszym. Oczywiście lalka musi byś solidna i wszystkie części ciała musi mieć przyszyte do tułowia inaczej bardzo szybko była rozkładana na części.
Krzysztof
Posty: 29
Rejestracja: czwartek 08 gru 2011, 12:26

Re: Jak radzić sobie z wychodzeniem chorego z domu

Post autor: Krzysztof »

Otoczenie, które go otacza nie jest najczęściej jego domem. Duży odsetek opiekunów zabiera swoich chorych rodziców do własnych domów, których chorzy nie znają z przeszłości. Nawet jeśli chorzy pozostają we własnych domach, także czują się w nich wyobcowani. Pogłębiające się zaburzenia pamięci wpływają na to, że chorzy poszukują wyjścia z domu, który jest w ich pamięci obcy. Chcą się dostać do "swojego" domu, czyli do miejsca, które już nie istnieje i którego sami nie są w stanie sobie wyobrazić. Wiedzą tylko, że chcą wyjść i iść do domu, nie pamiętają nawet jak wygląda ten dom.

U mnie sytuacja wygląda jeszcze tak że w czasie dnia mogę zostawić swoją Mamę samą na czas swojego wyjścia do sklepu po zakupy. Ona sama raczej ma od kilkunastu już lat tendencję do niewychodzenia z domu - z domu w którym mieszka od prawie 50 lat. W młodości mieszkała w trzech innych miejscach kolejno - z rodzicami, przy siostrze i z mężem.
Nie za często chce wychodzić na spacery więc ja na siłę nie chcę jej zmuszać. Jak już wyjdziemy to spaceruje chętnie ale zawsze po powrocie do domu chwile po wejściu mieszkania pyta - kiedy wracamy do domu ?
Po mojej sugestii aby przyjrzała się że wszystko jest na swoim miejscu i że jesteśmy w domu z którego wyszliśmy na spacer ma wątpliwości i jeszcze przez kolejne kilkadziesiąt minut pyta - kiedy wracamy do domu, albo jak ja to wszystko (rzeczy, meble, itp) przyniosłem z domu tutaj i że jest wszystko prawie takie samo.
Zaobserwowałem też że chęć wyjścia z domu i pójścia do swojego domu (pewnie zapamiętanego z młodości) pojawia się po jej zdenerwowaniu do którego czasami jeszcze mimo moich starań dochodzi (najczęściej dotyczy wymiany zdań o zbyt częstym jedzeniu po jedzeniu), odlepianiu i przyklejaniu plastrów lub drapaniu się bez opamiętania po twarzy)
Wracając do tematu mam chęć zabrać Mamę do miejsc w których się wychowała i kiedyś mieszkała ale mam obawy czy później poradzę sobie z tłumaczeniem całej sytuacji lub też czy po takiej wycieczce nie będzie wtedy bardziej dążyć do wyjścia z domu.
Teraz jej zajęciem jest pielęgnowanie czyli obrywanie do ostatniego liści i kwiatostanu z kwiatów doniczkowych na balkonie, oraz składanie i przekładanie swoich rzeczy z miejsca na miejsce. Staje się bardziej niezdarna dotyczy jedzenia.
Całą osobną procedurą jest układanie się do spania gdyż zanim uśnie musi tysiąc razy poprawić złożyć w kancik i pod linijkę pościel na sobie i łóżku (nieraz dochodzi mimo wszystko do śmiesznych sytuacji gdyż kilkanaście minut układa tą pościel mozolnie i wreszcie kiedy jest tak jak sobie by życzyła przypomina sobie że musi zgasić światło w pokoju którym śpi więc wstaje i ... procedura układania przebiega od nowa i nawet gdy już po raz drugi jest ok to musi jeszcze wstać do WC i ...)
o no i właśnie stało się . . . Mama zapytała mnie - jak my teraz tak późno będziemy szli do domu ?
Sara
Posty: 19
Rejestracja: środa 06 cze 2012, 17:08

Re: Jak radzić sobie z wychodzeniem chorego z domu

Post autor: Sara »

Oczywiście możesz zabrać mamę w taką podróż, ale myślę, że skutek nie będzie taki jak myślisz. Ani w sensie pozytywnym ani negatywnym. Mnie wydaje się, że chory szukając domu , szuka swojego dawnego życia, rodziny ze swojego dziecinstwa, swoich małych dzieci, atmosfery i emocji , które go wtedy otaczały. To jest wszystko pogmatwane i pomieszane w jego mózgu. Jest jakieś niezaspokojone uczucie że " tam" jest dobrze a tu nie. Chyba najdłużej pozostają resztki wspomnień z dzieciństwa. Naszej mamie prawie do końca zdarzało się wołać imiona swoich braci , którzy nie żyją już od wielu lat. Obawiam się, że w tej sprawie niewiele można zrobić jak tylko odwracać uwagę i kierować myśli na inne sprawy.
rafal
Posty: 184
Rejestracja: czwartek 10 lis 2011, 01:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Jak radzić sobie z wychodzeniem chorego z domu

Post autor: rafal »

Krzysztof pisze:Wracając do tematu mam chęć zabrać Mamę do miejsc w których się wychowała i kiedyś mieszkała ale mam obawy czy później poradzę sobie z tłumaczeniem całej sytuacji lub też czy po takiej wycieczce nie będzie wtedy bardziej dążyć do wyjścia z domu.
ja tak zrobiłem, pojechaliśmy do miejsca z którym była bardzo mocno związana w dzieciństwie, o tym miejscu opowiadała ciągle gdy traciła pamięć - gdy innych rzeczy już nie pamiętała
no więc pojechaliśmy, ja nerwowy co się będzie działo, i nic, ulubiony kuzyn okazał sie Panem, oglądała chodziła, ale wyglądało to tak jakby była tam pierwszy raz
niemniej nie była zdenerwowana, płaczliwa nerwowa, wręcz przeciwnie uśmiechnięta więc emocjonalny kontakt z miejscem miała
byliśmy też na cmentarzu u dziadków, tam poznała grób i zapłakała, za nią ja... no ale za chwilę było dobrze
Krzysztof pisze: Całą osobną procedurą jest układanie się do spania gdyż zanim uśnie musi tysiąc razy poprawić złożyć w kancik i pod linijkę pościel na sobie i łóżku (nieraz dochodzi mimo wszystko do śmiesznych sytuacji gdyż kilkanaście minut układa tą pościel mozolnie i wreszcie kiedy jest tak jak sobie by życzyła przypomina sobie że musi zgasić światło w pokoju którym śpi więc wstaje i ... procedura układania przebiega od nowa i nawet gdy już po raz drugi jest ok to musi jeszcze wstać do WC i ...)
o no i właśnie stało się . . . Mama zapytała mnie - jak my teraz tak późno będziemy szli do domu ?
przepraszam ale zaśmiałem się :) to by się nadawało do Czasem bywa strasznie... śmiesznie...
hernan
Posty: 1
Rejestracja: niedziela 09 wrz 2012, 15:28

Re: Jak radzić sobie z wychodzeniem chorego z domu

Post autor: hernan »

Witam

jestem nowym uzytkownikiem, jesli napisalem w zlym miejscu proszę o przekierowanie. Piszę w jednej sprawie a bardziej proszę o pomoc. Mianowicie moja babcia ma chorobię Alzheimera (lub demencję w każdym bądz razie wiadomo o co chodzi). Problem jaki mamy ja , rodzina i przede wszystkim moja mama to wychodzenie babci bez mowienia o tym komukolwiek. Pytanie jak "oznakowac" babcie na wypadek gdyby kiedys wyszla i zaginela (jedyne co mi przychodzi do glowy to tatuaz na prawej rece z imieniem i nazwiskiem i adresem, zeby ktos to zobaczyl jakby sie zgubila). Od razu wyjasniam ze jakakolwiek opiekunka w tym przypadku odpada gdyz mieszka ona (babcia ze swoim mezem, ktory co tu duzo mowic naduzywa alkoholu i nie najlepiej sie nią opiekuje a niestety nie ma mozliwosci zabrania babci do domu mojej mamy zeby miala opieke bo babcia po paru minutach chce wracac do swojego meza). Proszę o propozycje jak sobie poradzic z taka sytuacja gdy babcia wyjdzie, zeby ktos kto ją znajdzie, nawet jak ją zaprowadzi przypuscmy na policje, ona moze nie wiedziec jak sie nazywa, GPS tez odpada gdyz ma rozrusznik serca. Co proponujecie oprocz tego tatuaza??
rafal
Posty: 184
Rejestracja: czwartek 10 lis 2011, 01:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Jak radzić sobie z wychodzeniem chorego z domu

Post autor: rafal »

hernan pisze:a niestety nie ma mozliwosci zabrania babci do domu mojej mamy zeby miala opieke bo babcia po paru minutach chce wracac do swojego meza
Po prostu musicie babci zapewnić bezpieczeństwo i opiekę, na początek natychmiast trzeba zabrać babcię do siebie, to że chce wracać do domu to nie jest powód żeby tego nie zrobić ("wracanie do domu" to jeden z objawów Alzheimera, demencji) prawdopodobnie będąc z dziadkiem w domu babcia też chce "wracać do domu". A pomysł z tatuażem? To pomysł co najmniej kontrowersyjny, nie chcę powiedzieć dosadniej. Naprawdę chciałbyś babcię wytatuować, i co to da? Jak wyjdzie z domu i zanim ktoś odczyta ten adres to może: upaść połamać się wpaść do rzeki utopić się wpaść pod samochód zaginąć w lesie zamarznąć ...
wigi
Posty: 1051
Rejestracja: czwartek 10 lis 2011, 19:21

Re: Jak radzić sobie z wychodzeniem chorego z domu

Post autor: wigi »

Hernan, Rafał ma całkowitą rację.
Babcia musi mieć całodobową opiekę,bo z pewnością już sobie nie radzi w wielu sprawach.
Sama z domu wychodzić już nie może. I nie tylko chodzi o to, że Babcia z powrotem do domu nie trafi...
Nina2
Posty: 28
Rejestracja: środa 28 sty 2015, 12:15

Re: Jak radzić sobie z wychodzeniem chorego z domu

Post autor: Nina2 »

Małe dzieci siostry, na wypadek zgubienia się, gdy wychodziliśmy razem na jakąś uroczystość (np pokaz sztucznych ogni) miały zawsze w kieszeni tekturkę z imieniem, nazwiskiem, adresem, telefonem. I z instrukcją, co robić: pokazać policjantowi albo jakiejś PANI. Moje psy i koty nosiły przyskoczowany na obroży adres i telefon (bez nazwiska). Co kilka razy okazało się bardzo użyteczne. Przez czipa czy wytatuowany na uchu numer odnajdą zwierzę po kilku dniach, a tak telefonowano do nas w pół godziny.
ODPOWIEDZ