wigi pisze:Oczywiście, można szukać pomocy w Poradni Zdrowia Psychicznego, Poradni Rodzinnej (czy podobnej). Są w nich prowadzone terapie dla osób, ktore cierpią po stracie bliskiej osoby. Sytuacja bylego opiekuna osoby chorej na ch. Alzheimera i choroby otępienne jest jednak szczególna, bo tu nie tylko chodzi o żal po stracie. Opieka nad tak cięzko chorą osobą w bardzo wielu wyoadkach wylącza opiekuna niemal całkowicie z normalnego życia. Dlatego tak trudno jest bylemu opiekunowi.
Myślę, że trzeba sobie dać czas na żałobę, ale z drugiej strony trzeba też powoli wracać do normalności. To wymaga niestety czasu. Z relacji byłych opiekunów wynika, że może to trwać nawet i dwa lata...
Nie wiem jak jest w innych miastach, ale w Warszawie jest znakomita poradnia alzheimerowska. Pod opieką tej poradni była moja mama. Gdy umarła, zostały w domu niedawno wykupione leki, dość kosztowne. Ponieważ w czasie pierwszej wizyty, lekarka wraz z receptą dała dla mamy opakowanie leku, który przepisała, z zaleceniem, żeby przed zrealizowaniem recepty zażyć kilka tabletek i zobaczyć jak mama będzie tolerować ten lek, pomyślałam, że teraz ja oddam mamy leki, może przydadzą się innemu pacjentowi. Poinformuję teź, że mama zmarła.
Tak zrobiłam, przy okazji zapytałam jak się bronić przed chorobą, bo bywa dziedziczna. Pani doktor zaproponowala, że jeśli mam się denerwować i martwić, to żebym dla własnego spokoju wzięła skierowanie do poradni od lekarza pierwszego kontaktu i wtedy będę miała w tej poradni zrobione stosowne badania. Tak też się stało. Miałam badaną krew, ale tylko pod kątem wit. B12 i hormonów tarczycy. Potem wizytę u psychoneurologa (m.in. rozwiązywałam testy), u psychiatry, miałam też tomografię głowy. Powiedziano mi, że alzheimerowi sprzyja stres i depresja. Depresja nęka większość starszych ludzi, często o tym nie wiedzą, że powinni się leczyć.
Moja mama ewidentnie miała depresję, ale nigdy nie chciała słyszeć o wizycie u specjalisty. Kiedyś, z własnej inicjatywy przepisała mamie lek antydepresyjny - kardiolog, u której mama się leczyła na serce. Podawałam mamie ten lek.
Zalecałabym każdemu byłemu opiekunowi zadbanie o profesjonalną pomoc, w trosce o własne samopoczucie. Bo jak mi powiedziano, bardzo ważny jest stan ducha i umysłu w kontekście ewentualnej, przyszłej choroby, bądż to alzheimera bądź demencji. Jest tylko jeden problem. W warszwskiej poradni długo się czeka na pierwszą wizytę (ok. rok).
Ja dostalam się szybciej, bo byłam tam dobrze znana, z mamą chodziłam tam przez cztery lata i zapisano mnie w miejsce wizyty mamy, której mama nie doczekała.