Po dwóch latach walki samej z sobą pogodziłam się z tym, że mąż jest chory i nigdy nie okaże cienia podzięki za to, że zajmuję się nim 24 godz na dobę. Cieszę się każdym uśmiechem na jego twarzy, lepszym humorem, ogólnie dość dobrym zdrowiem . Skupiam się na dniu dzisiejszym i staram nie myśleć do będzie jutro, bo i tak nie mam na to wpływu.Jasmin83 pisze:Gdyby mama choć trochę wykazała chęć współpracy moje nastawienie byłoby zgoła inne. Ale jej agresja i ignorowanie wszystkich łącznie z lekarzem doprowadza mnie do szału i zniechęca do jakiegokolwiek dalszego zajmowania się nią.
Rozumiem, że jest Ci ciężko, buntujesz się i to jest normalne, szukaj więc takiego wyjścia, żeby zachować jeszcze swoje życie.