Początek koszmaru

Tu dzielimy się naszymi historiami związanymi z chorobą Alzheimera lub innymi demencjami.
Henryk
Posty: 9
Rejestracja: piątek 28 kwie 2017, 12:32

Re: Początek koszmaru

Post autor: Henryk »

Witam. Ten Ricord był "starszy" więc odstawiłem jego. Siostra jeszcze rozmawiała z lekarką na oddziale, ta też tak proponowała. Ale przechwaliłem, brzuch ją boli, wypomina mi moje zabiegi aby piła wodę, że je zielsko, że czepiamy się, że ma swoje życie i nikogo nie potrzebuje, ale powoli, dzięki Twoim radom,"uodparniam" się, mimo, że w środku...
Dzięki za wsparcie, że zwróciłaś mi uwagę i pomagasz.
Tomek
Posty: 851
Rejestracja: środa 09 lis 2011, 22:09

Re: Początek koszmaru

Post autor: Tomek »

Słusznie Wigi zauważyła.
Mama dostała dwukrotną maksymalną dawkę donepezilu.
Jeden z producentów napisał, że nawet nie robił testów klinicznych powyżej 10mg.
Ja bym jeszcze zwrócił uwagę na unormowanie tego ciśnienia.
Może jakiś lekarz byłby skłonny spróbować z prazosyną.
Poczytaj o prazosynie tutaj: http://www.alzheimer-opiekuni.pl/forum/ ... ?f=11&t=88

Jak rozumiem mama nie otrzymuje nic na Parkinsona żeby nie pogorszyć innych objawów?
joannal
Posty: 37
Rejestracja: piątek 25 gru 2015, 23:12

Re: Początek koszmaru

Post autor: joannal »

Witaj, Henryku.Podrzucam link do poradnika, być może go znasz.Jest tam sporo ogólników, ale czasem jedno zdanie jest w stanie pomóc. http://www.friggawork.pl/wp-content/upl ... eimera.pdf" target="newWin
wigi
Posty: 1051
Rejestracja: czwartek 10 lis 2011, 19:21

Re: Początek koszmaru

Post autor: wigi »

Henryk pisze:Witam. Ten Ricord był "starszy" więc odstawiłem jego.
Starszy bo najpierw zapisany? To nie ma znaczenia. Trzeb patrzeć tylko na datę ważności.
Możecie spokojnie po zużyciu Donepexu podawać później Ricordo.
W przypadku leków zawierających donepezil nie trzeba ściśle trzymać się leku zapisanego przez lekarza na recepcie. Można kupować najtajszy równoważny zamiennik.
Henryk pisze: Ale przechwaliłem, brzuch ją boli, wypomina mi moje zabiegi aby piła wodę, że je zielsko, że czepiamy się, że ma swoje życie i nikogo nie potrzebuje, ale powoli, dzięki Twoim radom,"uodparniam" się, mimo, że w środku...
Z tymn bolącym brzuchem trzeba coś koniecznie zrobić. Co lekarz na to?
Gadanie, że "nikogo nie potrzebuje" najprawdopodobniej należy rozumieć tak, że Mama się boi, iż Wy jej nie potrzebujecie i nie kochacie...
Trzeba ją przytulać i zapewniać, że jest inaczej.
Chory na Alzheimera nie panuje nad swoimi emocjami. Stąd te zmienne nastroje.
Henryk
Posty: 9
Rejestracja: piątek 28 kwie 2017, 12:32

Re: Początek koszmaru

Post autor: Henryk »

Witam.
Dziś wzywaliśmy karetkę, poranki są z bólami. Podano ketonal, a co do szpitala, nic nie zdiagnozowano, czekamy na rezonans magn. , okazało się, że do szpitala powinien Mamę skierowac"rodzinny" który wogóle nie chce ani podpisać wniosku do opieki. Coś jest z tym dr, bo opinie ma u wielu, gorszą. Jest zmiana na innego.
Na razie jest w miarę dobrze. Przytulamy, zajmujemy Mamę przygotowaniem obiadów, kolacji, myciem naczyn i rozmowami, ale wyważonymi, nie o śmierci, złych przykładach z życia.
Odezwę się po wykonaniu rezonansu.
Pozdrawiam.
Henryk
Posty: 9
Rejestracja: piątek 28 kwie 2017, 12:32

Re: Początek koszmaru

Post autor: Henryk »

Witam. Na razie, dzięki Wiki, poradnikowi, sytuacja jest trochę lepsza. Było badanie rezonansem na cito, po 2 m-cach, teraz wynik po 2 tygodniach. To jest eutanazja narodu ...na własne życzenie. Mama budzi się z płaczem, nastój do 10.00 fatalny, nie ma rozmów o śmierci, wspominek, za to atak na nas i obwinianie za swój stan otoczenia. Krzyżówki rozwiązuje bez problemu, muzyka od czasu do czasu, minimum TV. Na razie "walczymy" napiszę, jak będę miał chwilę. Pozdrawiam wszystkich.
Henryk
Posty: 9
Rejestracja: piątek 28 kwie 2017, 12:32

Re: Początek koszmaru

Post autor: Henryk »

Po kilku dniach względnego spokoju było spotkanie z panią, chętną przychodzic na 2 godz. Była pyskówka, nasze nerwy i ciśnienie osiągnęły zenit. Kategoryczne nie!, dajemy sobie radę, mama twierdziła, że sama chodzi po zakupy, że nie potrzebuje pomocy, że w bloku sąsiedzi są jak rodzina-akurat. Żadne argumenty nie skutkowaly, ani, że ta pani ma tylko porozmawiać, poćwiczyć pismo, wyjść na spacer. Tato nic nie mówił, mimo, że ma przechlapane. Na koniec rzucilem propozycje, że pani sama zadzwoni i ustalicie termin. Oczywiscie, przecież tak mogłoby być. Po co te krzyki były itp. No i po spotkaniu było. Pani wyszła, rano wszystko na nie, żadnych obcych, oszukujecie mnie, trucizne dajecie itp. Ręce opadają. W poniedziałek była mama u lekarza który kategorycznie poparł i uzyskał mamy zgodę, że ma być pani opiekunka. Od lekarza nie bylo słowa między mamą, a tatą, a siostrą. Przyszła przyszła pani z "opieki" ktora rozmawiając z rodzicami, bez nas, byliśmy w pracy, poszła bo mama z tatą stwierdzili, że jest niepotrzebna i ma sobie odejść. Mama fantazjowała, że chodzi na spacery, zakupy, gotuje czy sprząta. Tato potwierdził. Na to był telefon z "opieki" czy ma być opiekunka czy nie. Na pytanie, jak przekonać mame i tatę, pomocnej odpowiedzi nie było. Ręce opadają. Pani psychiatra poradziła, aby zostawić tate samego z mamą i niech poczuje co to znaczy być z nią w sytuacji braku nas, mnie i siostry. Ale tato się wykancza, a gra "cwaniaka". Dziś idę z siostrą na ostateczna rozmowe, najadłem się prochów na uspokojenie i idziemy przekonać rodziców o koniecznosci opieki. Siastra ma dać im, w razie odmowy do podpisu deklarację, że nie chcą opieki z ośrodka i...naszej. Może tym się przestraszą, może tato stanie po naszej stronie. Wczoraj byli w nocy sami, ale wiem, że mama nie pije wody, chowa leki w ustach, wiem, że jest na nie. Może wy coś poradzicie, jak rozmawiać, jak przekonać. W poniedziałek muszę podpisać rezygnację z opieki, a ponowne odtworzenie jej będzie trudne i za późno.
wigi
Posty: 1051
Rejestracja: czwartek 10 lis 2011, 19:21

Re: Początek koszmaru

Post autor: wigi »

Porozmawiaj na ten temat z samym Ojcem. Mamy przy rozmowie ma nie być. Mamie powiedzcie tylko, że pani bedzie przychodzić tylko pomóc przy gotowaniu obiadów i przy sprzątaniu, bo Wy nie macie tyle czasu by to robić stale. Nie mówcie, że to opiekunka a tylko, że pani do pomocy. Zreszta Ojcu możecie powiedzieć to samo. Być może łatwiej przełkną pomoc domową niż opiekunkę. A pani opiekunce trzeba wyjasnić w czym rzecz, że ma udawać, że przychodzi tylko jako pomoc domowa, a naprawdę ma robić to co potrzeba przy opiece.
Takie sprawy trzeba niestety załatwiać podstępem.
Jeżeli Ojciec się zgodzi na pomoc domową to najprawdopodobniej Mama też się zgodzi.
Jeszcze jedno przez parę pierwszych dni trzeba być w domu Rodziców, jak przychodzi opiekunka. Rodzice muszą się przyzwyczaić.
ODPOWIEDZ