Moja mama i mój rak...

Tu dzielimy się naszymi historiami związanymi z chorobą Alzheimera lub innymi demencjami.
magda0
Posty: 66
Rejestracja: poniedziałek 15 maja 2017, 09:49

Re: Moja mama i mój rak...

Post autor: magda0 »

Wigi z podejściem racjonalnym masz jak najbardziej słuszność, jednak ludzie myślą bardzo różnie różne sytuacje dzieją się w życiu jeśli Oksana pisze że ma takie a nie inne możliwości tu i teraz to tak jest. Napisze trochę kontrowersyjnie co daje cała diagnostyka skoro przy otepieniu czy to na bazie Alzheimera czy innej i tak nie ma leczenia, mama Oksany ma 90 lat to czego jej głównie potrzeba to bezpieczeństwa i spokoju.
Oksana
Posty: 31
Rejestracja: sobota 22 lip 2017, 15:31

Re: Moja mama i mój rak...

Post autor: Oksana »

Wigi-jeśli chcesz pomóc,to pomóż,ale nie oceniaj mnie w taki agresywny sposób-dobrze? Nieco więcej empatii i racjonalnego,obiektywnego podejścia do niesamowicie różnorodnych sytuacji-i Twoje niewątpliwie bogate doświadczenie może zostać spożytkowane ku zadowoleniu wszystkich zainteresowanych... Mieszkam między Lublinem a Zamościem,pozdrawiam
wigi
Posty: 1052
Rejestracja: czwartek 10 lis 2011, 19:21

Re: Moja mama i mój rak...

Post autor: wigi »

Tu masz adres, pod który możesz się zwrócić. Tam powinni Ci szczegółowo poradzić, co możesz zrobić.
http://lsa.lublin.pl/pytania-do-specjalisty/" target="newWin
Tam jest też podany telefon, pod który możesz zadzwonić.
http://przystanekalzheimer.blogspot.com ... lskie.html" target="newWin
basiaz
Posty: 101
Rejestracja: środa 14 sie 2013, 21:19

Re: Moja mama i mój rak...

Post autor: basiaz »

Oksano, bardzo Ci współczuję i doskonale rozumiem.
Może moje doświadczenia z opieki nad chorą na Alzheimera mamą, będą dla Ciebie przydatne . Moja mamusia zmarła ponad półtora roku temu.
Też nagle przestała chodzić. Przyczyną był parkinsonizm polekowy spowodowany podawanym lekiem o nazwie "Rispolept". Po odstawieniu tego leku, po trzech miesiącach znowu zaczęła chodzić. "Haloperidol" też jest neuroleptykiem i też może powodować objawy parkinsonizmu. Może powinnaś go odstawić. Chorym na Alzheimera bardzo ostrożnie trzeba podawać takie leki i do tego w małych dawkach, gdyż na człowieka w podeszłym wieku bardzo silnie działają. Moja mama potem brała leki z substancją czynną kwatepiną i nie miała już takich objawów. Bardzo by się przydała w przypadku Twojej mamy konsultacja u neurologa lub psychiatry specjalizującego się w leczeniu chorych z Alzheimerem, aby odpowiednio dobrał leki. Ale wiem, że w małych miejscowościach jest z tym ogromny problem.
Kolejna kwestia, to przy takich upałów to picie dużo napojów, nawet 2-3 litry dziennie. Ja miałam z tym ogromny problem, bo moja mama nie chciała pić. Pamiętaj, że odwodnienie jest bardzo groźne dla organizmu , a najszybciej odwadnia się mózg, co u chorego na Alzheimera może powodować różne niepożądane objawy i zachowania.
Co do rozbierania się, to wielu chorych na Alzheimera przechodzi etap rozbierania się do naga, ale to z czasem przechodzi. W przypadku mojej mamy skutecznym okazało się zasłonięcie lustra, bo rozbierała się przy lustrze. Przy takich chorych czasami trzeba zastosować jakiś wybieg, czy odwrócenie uwagi.
Ze swojego doświadczenia wiem, że pobyt w szpitalu, w obcym miejscu, jest dla chorego na Alzheimera traumą i może przyspieszyć rozwój choroby. Dlatego, wszelkie potrzebne badania lepiej robić ambulatoryjnie.Oczywiście mogą zdarzyć się sytuację zagrażające życiu, typu zawał serca, i wtedy chory bezwzględnie musi trafić do szpitala.
Oksano, bardzo bym chciała Ci pomóc.
Oksana
Posty: 31
Rejestracja: sobota 22 lip 2017, 15:31

Re: Moja mama i mój rak...

Post autor: Oksana »

Basiu,chylę głowę-dziękuję,że mnie rozumiesz-to bezcenne ...
joannal
Posty: 37
Rejestracja: piątek 25 gru 2015, 23:12

Re: Moja mama i mój rak...

Post autor: joannal »

Oksana. http://dlaseniora.org/" target="newWin Ja skorzystałam z tej oferty. Kupiłam 4 kombinezony.Zapinane na zamek na plecach uniemożliwia samodzielne zdjęcie. Krótkie rękawki i nogawki za kolano sprawdzają się w gorące dni. W którymś z wątków opisywałam to ubranko.
Oksana
Posty: 31
Rejestracja: sobota 22 lip 2017, 15:31

Re: Moja mama i mój rak...

Post autor: Oksana »

To jest to! Baardzo dziękuję !
basiaz
Posty: 101
Rejestracja: środa 14 sie 2013, 21:19

Re: Moja mama i mój rak...

Post autor: basiaz »

Oksano, do kontaktów którego podała Wigi, chcę dorzucić jeszcze jeden:
Polskie Stowarzyszenie Pomocy Osobom z Chorobą Alzheimera
Tel. zaufania [22]622 11 22 - czynny w godzinach dyżurów: wtorki, czwartki 15.00 - 17.00;
adres e-mail: alzheimerpl@gmail.com" target="newWin
Oksano, jesteś dzielną kobietą stawiającą czoło chorobie nowotworowej.Nie pozwól aby Cię złamała choroba Alzheimera Twojej mamy.
Ja też słyszałam o tych kombinezonach zapinanych z tylu, że skutecznie uniemożliwiają rozbieranie się.
Wiedz, że nie jesteś sama, że jesteś wiele ludzi, którzy tak jak Ty zmagają się z chorobą Alzheimera swoich bliskich, a do tego z własnymi dolegliwościami, ogromnym stresem i obciążeniem ponad siły. Nie trać wiary.
basik
Posty: 11
Rejestracja: czwartek 11 wrz 2014, 15:36

Re: Moja mama i mój rak...

Post autor: basik »

Dodam swoje trzy grosze. Ja też bardzo bałam się wszelkich kontaktów mamy ze szpitalem. Po tym jak dwa lata temu po pobycie na chirurgii ogólnej została mi zwrócona prawie bez świadomości robiłam wszystko by leczyć wszystkie dolegliwości w domu. Ale ostatnio mama miała epizody samobójcze co zakończyło się niestety szpitalem psychiatrycznym. Ku mojemu zaskoczeniu mama zniosła to świetnie, bo to nie szpital z cierpieniem fizycznym, zastrzykami, bolesnymi badaniami - tylko rozmowy, pytania, zainteresowanie, ludzie dookoła, zazwyczaj uspokojeni farmakologicznie więc nie było tam hałasu, rechotów -tego moja mama nienawidzi. Otoczenie takie bardziej domowe, stołówka, fotele. Część osób z dolegliwościami niewidocznymi na pierwszy rzut oka, więc zawsze jakaś osoba miała mamę na oku (gdy np nie zakręcała wody, albo zabłądziła do innego pokoju). Jeszcze nie wiem jak skutecznie ustawiono leki -obserwuję. Swoją drogą ma ktoś doświadczenie z lekiem TIAPRID?

Oksana-ja też nie chciałam pomocy, frustrowali mnie lekarze, wydawali mi się nieżyczliwi i nieudolni. Ale w końcu trafisz na kogoś kto pomoże. Czasami trzeba być nieustępliwym. Ja już nie wstydzę się ściągac pogotowie w każdej sytuacji - moja mama pracowała przez wiele lat , należy jej się. A ratownicy medyczni powiedzieli mi żeby się nie przejmować bo połowa ich wyjazdów to wezwania do zapitych kolesi którzy chcą żeby ich zabrać do szpitala, umyć i nakarmić - więc takie wezwanie jest dużo bardziej uzasadnione. Nawet jeśli mieszkasz daleko to przecież i tak muszą przyjechać...
Oksana
Posty: 31
Rejestracja: sobota 22 lip 2017, 15:31

Re: Moja mama i mój rak...

Post autor: Oksana »

Dziękuję za podpowiedzi-jeśli chodzi o potencjalną pomoc,to jest tak,jak mówiłam-nie dla mnie-mieszkam w niewłaściwym miejscu,a kontakt podany przez Wigi-nawet nie odpowiada...smutne,prawdziwe . Czy ktoś ma jakieś doświadczenia za Ketileptem 25 mg?
ODPOWIEDZ