Mama ma obecnie 78 lat.
W 2010 roku miała krótki pobyt w szpitalu psychiatrycznym a później w Ośrodku Alzheimerowskim w Ścinawie (trafiła tam z powodu depresji i objawów przypominających alzheimera). Z ośrodka w Ścinawie wyszła odmieniona, w bardzo dobrej kondycji psychicznej i fizycznej. W wypisie nie stwierdzono otępienia i ta diagnoza była dla nas myląca.
Mama przyjęła że nie musi się leczyć (bo w końcu nie ma otępienia) i nie zgadzała się od tego czasu na żadne wizyty u neurologa a tym bardziej u psychiatry (dla niej byłby to wstyd przyznać że potrzebuje pomocy psychiatry). Uznała iż mała dawka Ketrel który dostała na noc jest wystarczająca na wszystkie problemy.
Obydwoje rodzice ukrywali trochę chorobę mamy (mama jest despotyczną osobą i tata jej się nie przeciwstawiał). Odwiedzając rodziców zauważyłem powracające pytania o te same rzeczy ale próbując namówić mamę na wizytę u neurologa spotykałem tylko kategoryczną odmowę.
Objawy te nasiliły się w tym roku do tego stopnia, że pod koniec wakacji mamie zdarzało się nie poznać mieszkania w którym mieszka od 30 lat lub własnego męża.
W połowie września udało się w końcu namówić mamę na wizytę u neurologa - rozpoznanie: otępienie. Przepisano Biomentin 20mg i Cogiton 10mg (dawki rosnące).
Pod koniec września udało się nam jeszcze pojechać do psychiatry i od niego mama dostała jeszcze Citabax i utrzymany został Ketrel.
Na początku listopada mama zrobiła się agresywna a dezorientacja co do miejsca i czasu nadal szybko postępowała (rzadko mama poznawała bliskich, mieszkania w ogóle już nie poznawała).
Byliśmy na ponownej wizycie u psychiatry 14.11 - lekarz uznał, że skoro choroba tak szybko postępuje to leki niekorzystnie wpłynęły na jej stan i konieczna jest korekta: odstawiliśmy Cogiton, Citabax, Ketrel, natomiast doszedł Tiapridal 0-1/4-1/2 i hydroxyzinum syrop 20ml (doraźnie w przypadku wieczornej agresji).
Tiapridal pomógł na kilka dni ale po ok.tygodniu znowu powróciła agresja u mamy, do tego doszła odmowa przyjmowania leków (mama jest cukrzykiem, bierze insulinę), mama zaczęła też mówić po ukraińsku (wzięło jej się to chyba sprzed II wojny św.).
28.11 - ponowna wizyta u psychiatry - zwiększono dawkę Tiapridal 1/2-1-1, doszedł Depakine 1/2-0-1. zwiększona dawka Tiapridal + Depakine uspokoiły mamę ale też spowodowały, że mama ma duże trudności z chodzeniem i utrzymaniem równowagi.
Trudności z chodzeniem obserwuję od połowy listopada - wtedy mama jeszcze wychodziła z domu na spacer, potrzebowała pomocy jedynie na schodach - teraz ma problem żeby wstać z łóżka (nie wie nawet jak się do tego zabrać).
Problemy z chodzeniem i równowagą narastają od połowy listopada czyli mniej więcej wtedy kiedy przepisany został Tiapridal.
Czy dobrze myślę, że to ten lek może mieć wpływ na kłopoty z chodzeniem? Ktoś miał może podobny przypadek?
Czy tak szybki postęp choroby jest typowy? Przed wakacjami mama powtarzała te same pytania ale dobrze poznawała członków rodziny i swoje mieszkanie - teraz wie tylko jak się nazywa, nie poznaje rodziny ani mieszkania.
Na co dzień mamą opiekuje się tato, ja mieszkam 100km od rodziców i mogę jedynie w weekendy pomóc.
Agresja mamy była dla taty koszmarem ale problem z chodzeniem okazały się jeszcze większym - już kilka razy mama upadła tacie i leżała tak godzinę zanim był w stanie ją podnieść.
Proszę o radę co robić...