Porozmawiajcie ze mną...

Temat w którym można porozmawiać o wszystkim, z wszystkimi.
Nina2
Posty: 28
Rejestracja: środa 28 sty 2015, 12:15

Porozmawiajcie ze mną...

Post autor: Nina2 »

Witam wszystkich z szacunkiem.
Znalazłam to forum przez google. Dlaczego teraz? Opiszę? Było parę książek na temat, też Wam je streszczę, ale później.
Widzę, że forum jest bardzo potrzebne, dowiedziałam się z niego masy rzeczy. Bardzo dziękuję adminom (Joannap?) za jego założenie.
Tu na tym forum są osoby, które znają sprawę z pierwszej ręki, z osobistego doświadczenia. Mi chodzi mi po głowie pełno pytań. Ale trudno mi je sformułować, muszę się jeszcze zastanowić.

Przeczytałam forum z przerażeniem. Z jednej strony bohaterstwo opiekunów ("egzamin z życia", egzamin z człowieczeństwa – ktoś napisał) – a z drugiej strony degrengolada osobowości, "śmierć na raty" (wyrażenie Joannyp?). Jak w gangrenie czy w trądzie za życia rozkłada się ciało – tak tu rozpada się psychika. Co zostaje? Co zanika? Gdzie jest dusza?

Czy chorzy na Alzheimera zapomnieli umrzeć "w swoim czasie" (postępy naszej medycyny w podtrzymywaniu przy życiu ciała), czy wprost przeciwnie, zataczają życiem pełne półkole, jak słońce, co po narodzinach rośnie w siły, oświetla całą ziemię, a pod wieczór obniża się, blask maleje, w końcu znika za horyzontem. Jeszcze są ostatnie przebłyski, lecz robi się coraz ciemniej...

Wszystko we mnie protestuje przeciwko takiej śmierci. Być obsraną zdziecinniałą staruszką z demencją? Toż to piekło! Lecz jakie są inne wyjścia?
Czy to dlatego osoby w podeszłym wieku w Szwajcarii czy Belgii (kraje o kulturze protestanckiej) proszą o eutanazję? Argumentują zachowaniem godności osobistej lub chęcią uniknięcia cierpienia w wypadku raka czy AIDSa.

W dzieciństwie też robiłam w pieluchy. Lecz z dziecka każdy się cieszy: wyrośnie, zmądrzeje, samo założy rodzinę. A tu wiadomo, że będzie coraz gorzej. No i przewinąć niemowlę jest ławiej niż 80 kg bezwładnego ciała. Przy dziecku uruchamia się mój instynkt macierzyński a tu co działa? Litość, resztki miłości, poczucie obowiązku? Też instynkt opiekuńczy gdy ktoś bezradny wymaga opieki. Lecz przemęczona matka potrafi warknąć nawet na dziecko, a w Alzheimerze opiekun nawet nie ma nadziei.

Alzheimer to nie choroba jak inne. Z Alzheimera nie ma wyjścia; można może opóźnić jego postępy ale nie wyleczyć. Wiadomo, że będzie coraz gorzej. Podobnie jak z AIDSem, cukrzycą, rakiem.
Czyli właściwą nazwą jest właśnie "śmierć na raty". ("Nie bójmy się nazywać rzeczy po imieniu" – uczył Dumbledore w Harry Potter.)
Więc może pielęgnując chorych z Alzheimerem należy się porozumieć z wolontariuszami z opieki palliatywnej? Tam, gdzie medycyna już nic nie potrafi pomóc poza usunięciem fizycznego bólu, oni dbają o nastrój chorego, dają mu życzliwą obecność, wysłuchują. Prawdopodobnie jest też (według wyznania) posługa duchowa na życzenie.

Moja mama umarła w domu opieki (też opowiem).
Lecz teraz – i ja już jestem stara (68 lat). Może i mnie to czeka? Obserwuję w sobie różne drobne zmiany. Mam nadciśnienie od lat, w 2010 znalazłam się w szpitalu – miałam AC (accident cerebral). Tomografia wykazała, że drobny skrzep zatkał żyłkę w mózgu w pobliżu centrum równowagi. I – nie umiałam chodzić, jak dziecko, które się jeszcze tego nie nauczyło. Na szczęście w szpitalu ciśnienie mi obniżyli (miałam 240 na przyjęciu), skrzep się rozpuścił i umiejętność chodzenia wróciła. Lecz odtąd obserwuję drobne zaniki w pamięci krótkotrwałej: idę po coś do kuchni czy łazienki i – zaskoczenie: co to ja chciałam? Brak koncentracji, muszę się świadomie zastanowić.

Dlatego lepiej wrzucić sobie jak najwięcej czynności w automatyczne przyzwyczajenia, jak choćby mycie się, umycie zębów.

Przeczytałam na forum, że Alzheimer charakteryzuje się postępującym zaniedbaniem: coraz więcej rzeczy się odkłada na potem, bo za męczące lub za trudne. Czystość całego mieszkania, czystość własnego ciała, wygląd osobisty. Moje mieszkanie przed wypadkiem też było zaniedbane (czułam się zbyt słaba na sprzątanie). Po 2 tygodniach, na własne żądanie, wyszłam ze szpitala. Owszem, szybko mnie postawili na nogi ale potem mogli mnie wykończyć swoimi staraniami – kiedyś jeszcze opowiem.

Więc po wyjściu także, jeszcze nie miałam pełnej sprawności umysłu i wszystkie listy urzędowe odkładam na stos nieotwierane – bo za skomplikowane. Czynsze, świadczenia leciały automatycznie z konta – ale tu byłam przed emeryturą. Tak, że w końcu znalazłam się bez żadnego zasiłku, goła – i z pół roku minęło zanim to odkręciłam.
Każda czynność z wiekiem zajmuje coraz więcej czasu!
Tomek
Posty: 851
Rejestracja: środa 09 lis 2011, 22:09

Re: Porozmawiajcie ze mną...

Post autor: Tomek »

Nina2 pisze:Lecz odtąd obserwuję drobne zaniki w pamięci krótkotrwałej: idę po coś do kuchni czy łazienki i – zaskoczenie: co to ja chciałam? Brak koncentracji, muszę się świadomie zastanowić.

Witaj, w praktyce chorobę Alzheimera stwierdza się po odpowiednio widocznych zmianach w obrazie mózgu. Widać wtedy obumieranie komórek nerwowych. O ile się nie mylę to wspomniane obumieranie postępuje wcześniej niż zauważalne są inne objawy. Biorąc pod uwagę, że miałaś Nino robioną tomografię komputerową i nie stwierdzono widocznych ubytków w mózgu nieadekwatnych do wieku to podejrzewam, że drobne zaniki pamięci wynikają z innych rzeczy. Pominąwszy już fakt, że opisana przez Ciebie sytuacja zdarza się prawie każdemu kto jest np. zmęczony, niewyspany, przybity, źle odżywiony to jest jeszcze wiele innych przyczyn takich zachowań. Problemy z pamięcią krótką występują także bardzo często w wyniku niedotlenienia mózgu a ty sama napisałaś, że miałaś skrzep blokujący krew. Póki co pamiętaj, żeby kontrolować ciśnienie i cholesterol. Staraj się wypoczywać i możesz sobie zrobić podstawowe badania krwi (w tym np. poziom witaminy B12, żelazo itp.).
ODPOWIEDZ