Pomyślałam sobie,że może w tym kąciku napiszę coś o nowym medycznym "hicie",czy nawet modzie - na twardzinę.Pojawiła się również w jakimś polskim serialu.Nie oglądam żadnych,więc nie wiem w którym. Po prostu staliście się mi już tak bliscy,że poczułam potrzebę,żeby Wam powiedzieć,że cierpię również na to cholerstwo. Choroba autoimmunologiczna,ujawnia się kiedy chce,ale czai się od urodzenia,przyczyny nieznane,nieuleczalna.Za to klasyfikacji (ciągle modyfikowanych) ma nawet chyba więcej,niż parkinson.
Krótko:koniec 2012r.- dowiaduję się,że mam dysplastyczne biodra i stąd różne "biodrowe" dolegliwości.Koniec 2013r. - zdiagnozowana twardzina.Koniec 2014r.- zdiagnozowany parkinson.Wpadłam w depresję,ale po osiągnięciu dna,bez pomocy prochów odbiłam się.Marzec 2015r.- AD u W.Teraz zrozumiałam,że te moje choroby to pryszcz przy AD.Bo razem z W. załapałam się i na to.
Nie piszę,żeby się użalać nad sobą,tylko pokazać,jak zmieniło się moje spojrzenie na moje choroby.Zostały gdzieś w tyle,chociaż każda dokucza na swój własny sposób.Wręcz "zmalały".
Nigdy bym nie przypuszczała,że kiedykolwiek tak się stanie. Każdy kopniak czegoś uczy.
Twardzina.
Re: Twardzina.
Masz racje Daro, każdy kopniak od życia czegoś uczy.
Bo czasem potrzebny jest kryzys,
by docenić to, co się ma.
Czasem trzeba dostać od życia kopniaka,
by zobaczyć ile ma się powodów
DO RADOŚCI.
Trzeba się zatrzymać na chwilę
w codziennym życia biegu,
zadumać się nad tym pędem
i pomyśleć czy warto.
Czasem trzeba wszystko stracić,
by zobaczyć co tak na prawdę
SIĘ POSIADA.
Bo czasem potrzebny jest kryzys,
by docenić to, co się ma.
Czasem trzeba dostać od życia kopniaka,
by zobaczyć ile ma się powodów
DO RADOŚCI.
Trzeba się zatrzymać na chwilę
w codziennym życia biegu,
zadumać się nad tym pędem
i pomyśleć czy warto.
Czasem trzeba wszystko stracić,
by zobaczyć co tak na prawdę
SIĘ POSIADA.
Re: Twardzina.
No to ja naprawdę posiadam dwie nieuleczane choroby (a właściwie to trzy) i Wmalwa pisze: Czasem trzeba wszystko stracić,
by zobaczyć co tak na prawdę
SIĘ POSIADA.