rozumiem Cię doskonale - jestem jedynaczką, praktycznie też bez ojca, dalsza rodzina jest faktycznie dalsza niż znajomi... Ale nie o sobie chcę pisać. Nie doczytałam się w Twoich postach, czy Mama jeszcze chodzi. Jeżeli tak, wyciągaj ją na spacery, ile tylko się da, nawet na wózku, może właśnie szczególnie popołudniami, kiedy jest lepsza umysłowo, Tobie też to dobrze zrobi. Po drugie, spróbuj przyjąć na zimno (łatwo powiedzieć, wiem) stan emocjonalny Mamy, tę jej obojętność i w ogóle. Także to, że już z niej więcej nie "wyciśniesz", tak jak i siebie zresztą nie podniesiesz za włosy. I trzecia sprawa, zdystansowałabym się do tego, jak funkcjonuje ciocia: jest w DPSie, a więc ma zabezpieczoną podstawową opiekę, nie powinna stać się jej żadna krzywda, za jej bezpieczeństwo, w tym także za to, żeby nie udalo się jej ucieć odpowiada personel DPSu. Tam, gdzie jest moja Mama też są takie uciekające wiecznie "agentki" i widzę, że personel świetnie sobie z tym radzi.
Wiem, że najtrudniejsza jest samotność, ale myślę, że każde z nas, nawet ci, którzy mają przy sobie kogoś, też z emocjami muszą sobie radzić samodzielnie. Tego, co przeżywa ktoś bliski chorego nie da się podzielić i przerzucić na kogoś drugiego. Każdy z nas "przerabia" to sam. Dla mnie osobiście dużą pomocą było przeczytanie książki o Alzheimerze, zobaczenie, że nie tylko ja się boję, że nie tylko ja nie wiem, co robić, że nie tylko ja sobie nie radzę ze swoimi emocjami i wydaje mi się, że za chwile zwariuję itd.; niestety nie pamiętam tutyłu, tylko nazwisko autora: Fish; wydana przez Vocatio ok. 2000r.
I druga bardzo ważna pomoc: to forum! Nie tylko Ty się z tym wszystkim borykasz. Dobrze jest słuchać rad "odciążających" a dystansować się do tego, co wywołuje poczucie winy.
No i nie liczyłabym jednak na siostrę i nie pokładałabym wielkich nadziei w ewentualnym dialogu; oczywiście można spróbować, ale... Cóż, mam kiepskie doświadczenia "rodzinne", staram się więc ufać swojej samodzielności (i Panu Bogu przede wszystkim). Życie wyleczyło mnie ze złudzeń i w ten sposób oszczędzam już sobie rozczarowań... Ależ to starsznie brzmi, brrr, aż robi się zimno.

Zatem pozdrawiam wszystkich gorąco
