Permanentny stres

Czyli mały poradnik o Nas samych, dla Nas i nie tylko.
nicoll31
Posty: 52
Rejestracja: niedziela 30 lip 2017, 10:46

Permanentny stres

Post autor: nicoll31 »

Kochani jak sobie radzicie z ogromnym stresem związanym z opieką nad chorym? Ja czuję że nie daję już sobie psychicznie i nerwowo rady...
wigi
Posty: 1052
Rejestracja: czwartek 10 lis 2011, 19:21

Re: Permanentny stres

Post autor: wigi »

A jak z opiekunką? Sytuacja się poprawiła?
nicoll31
Posty: 52
Rejestracja: niedziela 30 lip 2017, 10:46

Re: Permanentny stres

Post autor: nicoll31 »

Taa...opiekunka zrezygnowała z pracy...porażka. Wytrzymała dwa tygodnie i to i tak jak była to musiałam ciągle interweniować.
Kama
Posty: 70
Rejestracja: sobota 18 cze 2016, 22:03

Re: Permanentny stres

Post autor: Kama »

Też ciężko mi jest , bo stres jest naszą opiekunów codziennością , ale dzisiaj dostałam dla męża inne leki i mam nadzieję że może będzie spokojniejszy . Dobrze że nie wiemy jak długo będzie trwała choroba i ile jeszcze cierpliwości będzie nas kosztowała , ale radzę uzbroić się w cierpliwość i siłę bo ona bardzo jest przydatna .
wigi
Posty: 1052
Rejestracja: czwartek 10 lis 2011, 19:21

Re: Permanentny stres

Post autor: wigi »

nicoll31 pisze:Taa...opiekunka zrezygnowała z pracy...porażka. Wytrzymała dwa tygodnie i to i tak jak była to musiałam ciągle interweniować.
Tak bywa. Trzeba szukać innej opiekunki, a póki co proś rodzinę, by siedziała czasem z chorą.
Musisz mieć chwile dla siebie.
Chora dalej agresywna?
nicoll31
Posty: 52
Rejestracja: niedziela 30 lip 2017, 10:46

Re: Permanentny stres

Post autor: nicoll31 »

Agresywna raczej nie. Ale zwiększyła się częstotliwość omamów i urojeń. Nagle nie wie gdzie jest ,w nocy ubiera się i chce wyjść. Mamy leki od psychiatry,ale nie do końca dają pożądane rezultaty. Właściwie teraz to się boję o swoje zdrowie psychiczne.
wigi
Posty: 1052
Rejestracja: czwartek 10 lis 2011, 19:21

Re: Permanentny stres

Post autor: wigi »

nicoll31 pisze:Właściwie teraz to się boję o swoje zdrowie psychiczne.
Tu nie ma innej rady, jak taka, że trzeba znaleźć sposób, by się w miarę regularnie od tej opieki i ciągłego myślenia o chorej odrywać na jakiś czas i zajmować się czymś innym.
Roma
Posty: 22
Rejestracja: piątek 05 sty 2018, 20:16

Re: Permanentny stres

Post autor: Roma »

Pozdrawiam . Wydawało mi się wczoraj , że to nie był najgorszy dzień . Mieszkam od mamy 100 m . Mama mieszka z rodziną córki. Po obiedzie ( mama je u nas ) i herbatce , zaprowadziłam mamę do domu , aby sobie odpoczęła. Po krótkim czasie mama dzwoni , że zginęły jej pieniądze. Ma u siebie ( w torebce 600 zł ) . Pieniądze jak i inne drobiazgi giną codziennie ( mama je po prostu przekłada ) . Tym razem poprosiłam mamę aby poszukała . W tym czasie wraca córka z pracy ( jest nauczycielką ) . Nagle córka dzwoni , że moja mama wezwała policję , bo ją okradziono , a tym winowajcą jestem ja. Okazało się , że pieniążki leżały na stoliku za kartonikiem. Panowie okazali wyrozumiałość i się pożegnali. Boję się kto będzie następny i kiedy przestanę być hitlerowcem i zbrodniarzem .Jestem tym zmęczona. Najgorzej , że od roku mama ciągle mnie szantażuje samobójstwem . Byłam z tym u lekarza . Mama po wizycie nie wspominała , że coś sobie zrobi . Moja mama ma geny sportowca i generała .Okienko w werandzie pokonuje jak sarenka. Wyrzuciliśmy z jej mieszkania butlę gazową , tabletki. A co z takimi produktami jak domestos ? Przepraszam muszę biec , mama dzwoni .
Kama
Posty: 70
Rejestracja: sobota 18 cze 2016, 22:03

Re: Permanentny stres

Post autor: Kama »

nicoll31 pisze:Agresywna raczej nie. Ale zwiększyła się częstotliwość omamów i urojeń. Nagle nie wie gdzie jest ,w nocy ubiera się i chce wyjść. Mamy leki od psychiatry,ale nie do końca dają pożądane rezultaty. Właściwie teraz to się boję o swoje zdrowie psychiczne.
Nicoll , u męża też zwiększyła się częstotliwość urojeń i omamów i niemal każdej nocy wybiera się do swojego domu a zaczyna po południu , koniecznie musi wyjść , my go uwięziliśmy [ a mieszkamy sami ale on widzi więcej osób] i w nocy ubiera się w koszulę i spodnie i stara dostać się w pobliże drzwi, nie widzi niemal zupełnie i ma problem z chodzeniem a raczej ciężkim przemieszczaniem się. Najgorzej jest gdy zmienia się pogoda na gorszą to już zupełny odlot , nie jestem pewna jak do niego dotrzeć bo w żaden sposób nie zrozumie. Masakra i to co muszą opiekunowie przejść z chorym całymi latami to chyba za jakąś karę ciężką tylko nie wiadomo ile trzeba było nagrzeszyć ażeby taki los nas spotkał. Mam dużo w sobie współczucia, spokoju , zrozumienia chorego ale nieraz mam serdecznie dość i oczywiście ażeby jakoś dać sobie radę z ciężkim codziennym stresem to łykam antydepresanty a tabletki na uspokojenie niestety ale nie spełniają swego zadania bo po nich jestem ledwo przytomna, to psychiatra tak mi dogodziła a nie mogę sobie pozwolić na snucie się tylko przez życie bo na każdym kroku muszę mężowi pomagać.
nicoll31
Posty: 52
Rejestracja: niedziela 30 lip 2017, 10:46

Re: Permanentny stres

Post autor: nicoll31 »

U mnie sytuacja się poprawiła. Możliwe że leki wreszcie zaczęły dobrze działać. Moja teściowa w tej chwili jest spokojniejsza. Na tą chwilę urojeń jest niewiele. Mam marzenie aby tak już zostało. Oczywiście obchodzę się z nią jak z jajkiem. Staram się żeby miała wszystko i czuła się bezpiecznie.
ODPOWIEDZ