Po drugiej stronie
Re: Po drugiej stronie
Bogusiu,
przyjmij wyrazy współczucia. Po fazie bólu przyjdzie spokój spokój i ukojenie. Przytulam Ciebie mocno.
przyjmij wyrazy współczucia. Po fazie bólu przyjdzie spokój spokój i ukojenie. Przytulam Ciebie mocno.
Re: Po drugiej stronie
Wyrazy współczucia... dużo przeszłaś i na pewno ten ból będzie się jeszcze ciągnął za Tobą przez jakiś czas...
Więcej informacji:
http://www.youtube.com/watch?v=dCp8mztMP8M
http://www.youtube.com/watch?v=dCp8mztMP8M
Re: Po drugiej stronie
Bogusiu -wyrazy współczucia...
Re: Po drugiej stronie
Smutek i pustka, ale i poczucie, że zdałam egzamin z bycia córką i człowiekiem - tego doświadczam od czwartku 04 grudnia, w tym dniu zmarł mój ukochany Tatuś. 27 lipca br. dostał nagle b. wysokiej gorączki (39 st.) z dreszczami i tak rozpoczęła się ostatnia walka z chorobą. 6 tygodni był leczony domu a potem w szpitalu, infekcja "goniła" infekcję, dostawał antybiotyk za antybiotykiem. Były dni, że było lepiej i nadzieja, że wszystko wróci do normy i wezmę Tatę do domu na zbliżające się Święta. Czekało już na Niego wypożyczone łóżko rehabilitacyjne. Codziennie, po pracy, pędziłam do szpitala do Taty i spędzałam tam ok. 2 godzin. Był przygotowywany do pega, dostał krew, albuminy. Tydzień przed śmiercią spędziłam przy Tacie 2 noce, gdyż było bardzo ciężko, miał gorączkę i wielkie duszności, ale potem znów trochę się poprawiło. W ostatni wieczór Tato był bardzo świadomy, chociaż miał wielkie duszności. Jestem pewna, że mnie poznał, Jego oczy były pogodne. Gdy odchodziłam ok. godz. 20:30 bez słów (od kilku dni już nie mówił) pożegnał się ze mną bardzo czule. W nocy po godz. 3 lekarz dyżurny ze szpitala powiadomił mnie że, Tata zmarł. Pogrzeb był w sobotę. Dziś mogę powiedzieć, że przez 72 lata życia mojego Taty bez Alzheimera, nie usłyszałam tak wiele razy słowa "dziękuję" i nie zostałam tak wiele razy ucałowana z wdzięcznością w rękę przez Tatę co przez 8 lat życia z Alzheimerem. TATO, DZIĘKUJĘ! Tak chciałam, być przy Twojej śmierci i trzymać Cię za rękę, ale Ty odszedłeś w samotności, chcąc zapewne oszczędzić mi tego bólu odchodzenia. Byłeś wspaniałym Mężem i Ojcem i taki pozostaniesz w naszej pamięci!
Re: Po drugiej stronie
Malwa, przyjmij wyrazy współczucia.
Re: Po drugiej stronie
Malwa wyrazy współczucia.
Re: Po drugiej stronie
jestem na forum od stycznia 2012 roku. zaglądając tu i czytając wypowiedzi użytkowników, przyglądałam się, tej grupy osób piszących ...w Po drugiej stronie.... zastanawiałam się , jak to będzie gdy i ja będę w tej grupie opiekunów.
minęło sporo czasu .............moja ukochana Mama odeszła 23 lipca 2015 roku..........a ja zostałam z ogromną pustką i nadmiarem czasu. i pytaniem ....jak dalej żyć ?
Przez kilka lat opiekowałam się Mamą sama z pomocą opiekunki, gdy wychodziłam do pracy.
Brakowało mi siły, aby tu napisać choć kilka słów i przyłączyć się do grupy opiekunów ...Po drugiej stronie....dziś odważyłam się i piszę - chcę się do Was przyłączyć. Może Wasze słowa pomogą mi się pozbierać emocjonalnie.
aisuni..........
minęło sporo czasu .............moja ukochana Mama odeszła 23 lipca 2015 roku..........a ja zostałam z ogromną pustką i nadmiarem czasu. i pytaniem ....jak dalej żyć ?
Przez kilka lat opiekowałam się Mamą sama z pomocą opiekunki, gdy wychodziłam do pracy.
Brakowało mi siły, aby tu napisać choć kilka słów i przyłączyć się do grupy opiekunów ...Po drugiej stronie....dziś odważyłam się i piszę - chcę się do Was przyłączyć. Może Wasze słowa pomogą mi się pozbierać emocjonalnie.
aisuni..........
Re: Po drugiej stronie
Nie pocieszę. W ub. roku w kwietniu pochowałam moją ukochaną ciocię. W grudniu, 22-go mamę. Były siostrami, obie chorowały na alzheimera i obydwoma się opiekowałam. Sama.
Nie pozbierałam się do dzisiaj. Leczę depresję. Poleciłabym Ci wizytę u lekarza, tak jak ja to zrobiłam, bo nie wiem jak Ty, ale ja zostałam zupełnie sama i muszę zadbać teraz o siebie, bo mną nikt się nie zaopiekuje.
Przy okazji zrobiłam sobie wszystkie badania pod kątem alzheimera (jako, źe bywa dziedziczny). Następne badanie za 1,5 roku.
Lekarze powiedzieli mi, że od martwienia się o mnie są teraz oni, (w poradni tej są niewiarygodnie cudowni lekarze) ja mam dbać przede wszystkim o mój dobry nastrój i aktywne życie. I koniecznie utrzymywać kontakty z ludźmi, jak najmniej samotności. O to niestety nie jest łatwo, bo w czasie choroby moich staruszek, wiele kontaktów się skończyło.
Ale staram się, kiedy tylko mam okazję wychodzę z domu.
Ta choroba, niestety pozostawia po sobie trwały ślad w psychice opiekunów.
Podobne stany ducha były opisywane na dawnym forum alzheimerowskim, którego już nie ma.
Ale źadne to dla nas, opiekunow, pocieszenie.
Myślę o Uniwersytecie Trzeciego Wieku, ew. o nauce jęz. włoskiego. Bo rzeczywiście czasu jest nadmiar. Tylko pieniędzy brakuje.
Nie pozbierałam się do dzisiaj. Leczę depresję. Poleciłabym Ci wizytę u lekarza, tak jak ja to zrobiłam, bo nie wiem jak Ty, ale ja zostałam zupełnie sama i muszę zadbać teraz o siebie, bo mną nikt się nie zaopiekuje.
Przy okazji zrobiłam sobie wszystkie badania pod kątem alzheimera (jako, źe bywa dziedziczny). Następne badanie za 1,5 roku.
Lekarze powiedzieli mi, że od martwienia się o mnie są teraz oni, (w poradni tej są niewiarygodnie cudowni lekarze) ja mam dbać przede wszystkim o mój dobry nastrój i aktywne życie. I koniecznie utrzymywać kontakty z ludźmi, jak najmniej samotności. O to niestety nie jest łatwo, bo w czasie choroby moich staruszek, wiele kontaktów się skończyło.
Ale staram się, kiedy tylko mam okazję wychodzę z domu.
Ta choroba, niestety pozostawia po sobie trwały ślad w psychice opiekunów.
Podobne stany ducha były opisywane na dawnym forum alzheimerowskim, którego już nie ma.
Ale źadne to dla nas, opiekunow, pocieszenie.
Myślę o Uniwersytecie Trzeciego Wieku, ew. o nauce jęz. włoskiego. Bo rzeczywiście czasu jest nadmiar. Tylko pieniędzy brakuje.
Re: Po drugiej stronie
Oczywiście, można szukać pomocy w Poradni Zdrowia Psychicznego, Poradni Rodzinnej (czy podobnej). Są w nich prowadzone terapie dla osób, ktore cierpią po stracie bliskiej osoby. Sytuacja bylego opiekuna osoby chorej na ch. Alzheimera i choroby otępienne jest jednak szczególna, bo tu nie tylko chodzi o żal po stracie. Opieka nad tak cięzko chorą osobą w bardzo wielu wyoadkach wylącza opiekuna niemal całkowicie z normalnego życia. Dlatego tak trudno jest bylemu opiekunowi.
Myślę, że trzeba sobie dać czas na żałobę, ale z drugiej strony trzeba też powoli wracać do normalności. To wymaga niestety czasu. Z relacji byłych opiekunów wynika, że może to trwać nawet i dwa lata...
Myślę, że trzeba sobie dać czas na żałobę, ale z drugiej strony trzeba też powoli wracać do normalności. To wymaga niestety czasu. Z relacji byłych opiekunów wynika, że może to trwać nawet i dwa lata...
Re: Po drugiej stronie
Kiedy stawiałam na tym forum swoje pierwsze kroki przeczytałam wszystkie tematy (historie)od deski do deski.Nie mogłam tylko zrozumieć tego właśnie działu.Wg mnie odejście nawet najukochańszej osoby,której poświęciło się całe lata własnego życia powinno dać również uczucie ulgi. Aż nadeszły trzy doby bez mojego wroga W. (ten nieszczęsny wyjazd do sanatorium) a ja nie czułam ulgi,tylko niepokój o niego.W domu ciągle zachowywałam czujność tak,jakby był i znów szykował się do zbrojenia czegoś nowego.Może jego krótkie wyjścia na np. zakupy odczuwam jako chwile radości,bo wiem że wróci?
Ależ skomplikowanymi jesteśmy istotami!
Ależ skomplikowanymi jesteśmy istotami!