Smutno mi...
Smutno mi...
Już ponad rok jak odeszła moja mama, doskonale rozumiem co czują byli opiekunowie, ja jestem jednym z nich. Opiekowałam się mamą razem z mężem, rodzina zgniknęła, koleżanki mamy też(więcej nie przyjdę, bo nie można z nią porozmawiać-do dziś pamiętam te słowa). Było ciężko, niekiedy bardzo, ale nie oddaliśmy jej do domu opieki, myślę, że powinnam mieć więcej cierpliwości, ale już za późno...Trzymałam ją za rekę, gdy odeszła, tak chciałabym jeszcze z nią porozmawiać. Nie mogę sobie pozwolić na terapeutę, ale praca jest dla mnie zastępczą terapią. Nie mogę się pogodzić, że po odejściu mamy wychodzą na świat fakty o których nie wiedziałam: rodzina już, dawno ją pochowała(moje kuzynostwo), aby uzyskać spadek po mojej babci. I tu zastanawiam się czy nie powinnam wystapic do własciwego sądu o wznowienie sprawy spadkowej, aby dowiedziec się kto był pomysłodawcą usmiercenia mamy. Prosze o rady.
Re: Smutno mi...
Mąż jest już po drugiej stronie a ja nadal zaglądam na to forum ale za każdym razem z ciężkim sercem bo widzę ten ogrom nieszczęścia przez który każdy z piszących tu musi przejść. Serdecznie Was wszystkich pozdrawiam i życzę dużo siły bo jest ona w naszej sytuacji niezbędna.
Re: Smutno mi...
Ach Kamo.....właśnie....tutaj wszyscy przechodzą to samo....ja opiekuję się teściową,póki co mnie poznaje,ale coraz częściej zdarza się że mnie nie kojarzy... Można powiedzieć że jestem wypoczęta bo miałam 2 tygodnie urlopu. Mogłam z dziećmi i mężem wyjechać. Ale przez dwa tygodnie teściowa była u brata męża i dała im się we znaki bardzo. Była ciągle nerwowa,niegrzeczna no i próbowała uciekać,co już rok nie miało miejsca. Teraz ja jestem od tego aby wszystko naprawić...smutne....
Kamo pozdrawiam Cię serdecznie ,trzymaj sie!
Kamo pozdrawiam Cię serdecznie ,trzymaj sie!