nie jestem Samarytanką

Tu dzielimy się naszymi historiami związanymi z chorobą Alzheimera lub innymi demencjami.
niki
Posty: 21
Rejestracja: sobota 17 sty 2015, 19:55

Re: nie jestem Samarytanką

Post autor: niki »

Wigi, wiedziałam, że będziesz pierwsza. :) I, oczywiście, wszystkowiedząca. Taka ciocia "dobra rada". ;) Czy rozumiesz, co piszę, czy masz to w nosie i kierujesz się tylko własnym zdaniem? Nie, nie jestem wredna. Wprost przeciwnie. I lubię ludzi. Naprawdę musi ktoś bardzo mocno nadepnąć mi na odcisk, żebym go lubić przestała. Ale nie można zmusić nikogo do miłości. A zwłaszcza do miłości do kata czy oprawcy. Takiemu komuś nie należy się nawet odrobina szacunku, a tym bardziej miłości.

O mojej mamie (nie z wielkiej litery, tego uczono mnie w szkole, że wielkimi literami pisze się o np rodzicach tylko w szczególnych okolicznościach, a nadużywanie wielkich liter nie jest wcale oznaką szacunku, tylko zwykłym błędem językowym, a zdrabnianie przez dorosłych rzeczowników jest infantylizmem) takie zdanie mają wszyscy, którzy ją znają. Jej koleżanki, jej znajomi, moi znajomi, znajomi dziecka, którzy mieli okazję ją poznać, niewielka rodzina moja i duża męża... Wszyscy współczują mi, że taki los mnie spotkał.Wszyscy mówią, że po tym, co mnie spotkało, powinnam się zwyczajnie wypiąć na tę sytuację. Gdyby mnie było stać, zrobiłabym to bez specjalnego zastanawiania się.

Nie tak dawno zaskoczyła mnie kolejna z przyszywanych cioć (pisałam, że rodziny mam bardzo niewiele). Zaskoczyła mnie, opowiadając historię sprzed lat. Historię o mojej babci. Powiedziała mi, że któregoś razu spotkała babcię. Babcia siedziała na murku obok domu i płakała rzewnymi łzami. Ciocia z nią porozmawiała i dowiedziała się, że babcia od kliku godzin boi się wrócić do domu. Bo stłukła szklankę. :( Bo mama znowu ją sponiewiera i zbije. Ciocia ją pocieszała, jak mogła, ale niewiele to dało. I podczas tej rozmowy ciocia powiedziała mi, że strasznie mi współczuje, bo tylu latach gehenny pod jednym dachem z mamą, zasługuję na lepszy los. A nie na zajmowanie się nią.

Ale Ty pewnie nadal uważasz, że każdy jest cacy i kochany...

No to jeszcze dopowiem, że moi rodzice mieli wielu znajomych a i nieliczna rodzina też utrzymywała częste kontakty. Do czasu. Większość z nich od dnia pogrzebu taty nawet się do mamy nie odezwała.

Ciekawe, dlaczego? ;)
wigi
Posty: 1052
Rejestracja: czwartek 10 lis 2011, 19:21

Re: nie jestem Samarytanką

Post autor: wigi »

Po co wypisujesz to wszystko na forum? Żeby się usprawiedliwić??
To forum nie jest konfesjonałem. Ma służyć pomocą i wspierać opiekunów.
Twoje posty nic na forum nie wnoszą.
Iwona
Posty: 63
Rejestracja: piątek 13 sty 2012, 18:07

Re: nie jestem Samarytanką

Post autor: Iwona »

wigi pisze:Po co wypisujesz to wszystko na forum? Żeby się usprawiedliwić??
To forum nie jest konfesjonałem. Ma służyć pomocą i wspierać opiekunów.
Twoje posty nic na forum nie wnoszą.
I to nie jest wypowiedź autorytatywna? To tak na marginesie.

Mnie się wydawało, że to forum jest dla wszystkich i mogą pisać o tym co im leży na sercu po to właśnie, aby mogli dzieląc się swoimi doświadczeniami ulżyć i sobie w rozterkach, rozmyślaniu i aby mogli sensownie pomagać swoim chorym. Każdy ma indywidualne podejście do swoich bliskich, każdy przeżył inną historię i każdy ma prawo reagować inaczej. I dlatego bardzo mi się nie podoba krytykowanie kogoś za to, że coś pisze, bo czasy cenzury mam jeszcze w pamięci. Moźna z czymś się nie zgadzać, ale nie zamykać komuś usta. Można też nie czytać. Świat jest zróżnicowany, nie jest w kolorach wyłącznie różowych. Tak jak różni są ludzie.
Wigi, trochę empatii, wtedy będziesz mogła lepiej rozumieć, choć możesz się nie zgadzać.
Zresztą wątek nosi tytuł "Nasze Historie".
Awatar użytkownika
malwa
Posty: 58
Rejestracja: niedziela 14 kwie 2013, 23:42

Re: nie jestem Samarytanką

Post autor: malwa »

niki pisze:O mojej mamie (nie z wielkiej litery, tego uczono mnie w szkole, że wielkimi literami pisze się o np rodzicach tylko w szczególnych okolicznościach, a nadużywanie wielkich liter nie jest wcale oznaką szacunku, tylko zwykłym błędem językowym ...
Niki, zawsze pisałam i pisać będę o Mamie, Tacie, o Rodzicach używając dużej litery. Właśnie z szacunku. Mnie tak uczono w szkole. Zresztą poczytaj w Słowniku Języka Polskiego PWN:
"Wielką literą piszemy nazwy osób, do których się zwracamy w listach prywatnych i oficjalnych oraz urzędowych podaniach, a także nazwy osób bliskich adresatowi lub piszącemu. Pisownia wielką literą obejmuje również przymiotniki i zaimki, które się odnoszą do tych nazw osób.
Nazwy osób trzecich, jeśli te osoby są bliskie nam lub osobie, do której się zwracamy, także możemy wyróżnić wielką literą:
Przykłady:
Zosiu, to nawet nie jest tłumaczenie się, wierz mi. Jesteś kimś tak bliskim dla mnie, że Twój półżartobliwy wyrzut — nie powiedziany, lecz odczuty — tkwi wciąż we mnie. Boli mię po prostu, że nie byłem przy Tobie, gdy byłem Ci potrzebny. I tyle.
(Antoni Gołubiew do Zofii Starowiejskiej-Morstinowej)

W imieniu dzieci leczonych w Klinice Hematologii Dziecięcej w Krakowie i Ich Rodziców bardzo dziękujemy Ludziom Dobrego Serca — artystom, środkom masowego przekazu, instytucjom, którzy przygotowali i prowadzili wielkie świąteczne Owsiakowe muzykowanie.
(prof. J. Armata) — list do redakcji „Tygodnika Powszechnego”
Pan

Dziekan Wydziału Filologicznego
Prof. Jan Nowak
Uprzejmie proszę Pana Dziekana o udzielenie mi urlopu dziekańskiego
[...].
http://sjp.pwn.pl/zasady/Nazwy-osob-do- ... 29419.html" target="newWin

Niki, Ty nie masz szacunku do własnej matki, więc nie dziwi mnie takie podejście. Twoje w r e d n e podejście do matki i nie tylko do niej kiedyś cię zniszczy, już cię niszczy... Pomyśl o tym. :!:

Czy temu chłopcu też trzeba było "pomóc" umrzeć?!
http://www.prawda-o-tobie.pl/ciekawe/um ... o-smierci/" target="newWin
Ostatnio zmieniony niedziela 07 cze 2015, 16:29 przez malwa, łącznie zmieniany 2 razy.
anekm
Posty: 2
Rejestracja: poniedziałek 02 mar 2015, 20:09

Re: nie jestem Samarytanką

Post autor: anekm »

A ja myślę, że Niki sprawdza ile jesteśmy w stanie wytrzymać.
Awatar użytkownika
wirginia
Posty: 116
Rejestracja: poniedziałek 13 lut 2012, 10:46

Re: nie jestem Samarytanką

Post autor: wirginia »

Zgadzam się z Wigi, że nasze forum jest dla opiekunów, którzy chcą opiekować się chorymi na AD i różnymi rodzajami demencji i tym służy radą i wsparciem. Najlepiej będzie Niki jak opuścisz nas i zaoszczędzisz nam swoich coraz barwniejszych opowieści, w których już nie wiem kto jest bardziej "wredny" i kto jest większą "jędzą". Uszczęśliwiaj biedne rodziny i pomagaj pozbywać się "potworów" i "harpii", a potem wędruj, mimo niepełnosprawności reumatycznej albo jakiej tam chcesz, na pogrzeby tychże, żeby przekonać się, że umarli. Powinnaś jeszcze sprawdzać trumny czy aby na pewno tam są, a potem wbić gwoździe w wieko, żeby czasem nie wyszli...
Tomek pisze:Tutaj trochę bardziej skrajny przykład Pani, która nie była Samarytanką:
http://www.tvn24.pl/zostawila-bez-opiek ... 332,s.html

Tylko powiem szczerze, że sąd powinien rzetelnie sprawdzić czy ta Pani przeszła załamanie nerwowe i wypalenie czy po prostu sobie odpuściła.
niki pisze: Tomku, uważam podobnie. Jeszcze przypomniała mi się historia, gdy rodzic zostawił na lotnisku dziecko z powodu trudności paszportowych, za to z kartką, z kim się skontaktować. ;) Faktem natomiast jest, że każdy człowiek, nawet w Polsce, ma ustawowe prawo do urlopu, czyli do wypoczynku. Mając alzheimerowca na głowie, jakoś to prawo dziwnie traci moc... A tym bardziej taki człowiek powinien móc regenerować siły, zanim skoczy z okna. W przypadku tej kobiety jej wyjazd odebrałam właśnie jako skok z okna, tyle że mniej drastyczny w skutkach. To było wołanie o pomoc kogoś, kto zwyczajnie ma wszystkiego dość. Gdyby była możliwość oddania ojca na te 2 tygodnie w jakieś bezpieczne miejsce, zapewne by to zrobiła, skoro do tej pory się nim zajmowała. Gdybym była sama, nie wiem, czy znalazłabym siłę, żeby poza dostarczeniem mamie jedzenia, picia, leków i czystych ubrań nie zwiać na trochę, gdzie pieprz rośnie. Jakoś w niektórych miejscach świata ludzie nie miewają takich dylematów. Ba, nawet czasem kontakty z rodzicami zrywają na tyle skutecznie, że nie wiedzą, czy oni jeszcze żyją. Może i w dzisiejszych, zaganianych czasach, to lepsze rozwiązanie? Pewnie czas pokaże.
Niki, chyba jednak Tomek nie miał na myśli tego co Ty...

Myślę, że pora zakończyć ten temat.
Iwona
Posty: 63
Rejestracja: piątek 13 sty 2012, 18:07

Re: nie jestem Samarytanką

Post autor: Iwona »

A dla mnie wypraszanie kogoś z ogólnodostępnego i publicznego forum, dlatego że coś pisze nie po naszej myśli, albo z czym się nie zgadzamy jest takie typowo polskie. Jest obrzydliwe. Wprowadza cenzurę, której w Polsce JUŻ NIE MA. W ten sposób powinno się wyciąć połowę internetu dla jednych i połowę dla drugich, czyli najlepiej gdyby przestał istnieć, bo tak mniej więcej w połowie jest podzielone nasze społeczeństwo.
Zastanówmy się tu piszący, którzy mieliśmy i mamy kochających rodziców, że nawet jeśli zamkniemy oczy, to nie zmieni to sytuacji, że nie będzie wśród nas rodziców złych, czasem nie przygotowanych do rodzicielstwa, czasem posiadających niechciane dzieci. To oni sami często pracują przez lata na to, jaki potem stosunek mają do nich dzieci. To się nie bierze z niczego.
Warto i nawet jest to pożyteczne, żeby czasem popatrzeć poza czubek własnego nosa, poza krąg własnej rodziny i zastanowić się nad tym, czy może ktoś mocno skrzywdzony nie potrzebuje pomocy.
Mnie się ta sytuacja kojarzy z pomaganiem po polsku. Kto najbardziej pomaga biednym? Inni biedni.
Bogaty nie jest już tak skory pomóc biednemu.
I tak jak rozumiem, kilka osób chce sprowadzić to forum do miejsca tylko dla tych, którzy mieli kochające rodziny i kochających rodziców i zgadzają się ze sobą we wszystkim. I żeby pisać tylko o tym, co skłonna jest zaakceptować jedna czy druga osoba. A w zasadzie dwie piszące tu panie.
Co nie oznacza, że musimy zgadzać się z poglądami innych. Ale żeby od razu wyrzucać?

Ja na przykład po przeczytaniu historii Niki, współczuję jej.
Pomagałam kiedyś społecznie dzieciom z domów dziecka, również rodzicom narkomanów. I pamiętam te strasznie zawiłe ludzkie losy. Pamiętam co czuły te dzieci. Jedne kochały swoich nawet nie zapamiętanych dobrze rodziców, inne nienawidziły.

Cieszę się, że moje doświadczenia są inne. To pozwala mi uświadomić sobie jeszcze bardziej, jak wielką wartość ma i miała miłość mojej mamy i cioci do mnie. Za to ból po ich stracie jest wciąż swieży i silny. Z tego punktu widzenia wolałabym czasem, żeby te moje odczucia nie były tak mocne.

Ten wątek nosi tytuł NASZE HISTORIE. A historie bywają róźne.......

P.S. Poza tym, o ile mogłam tu wyczytać, Niki opiekuje się swoją mamą. Nie zostawiła jej samej. Robi to może tylko bardziej z prawnego obowiązku. Nie z miłości do niej. Sądzicie, że tylko ona tak robi?
Ostatnio zmieniony niedziela 07 cze 2015, 21:37 przez Iwona, łącznie zmieniany 2 razy.
wigi
Posty: 1052
Rejestracja: czwartek 10 lis 2011, 19:21

Re: nie jestem Samarytanką

Post autor: wigi »

Iwona, spokojnie. Nikt tu nikogo z forum NIE WYPRASZA. Ale każdy może napisać co myśli.
Co do empatii... ja mam przede wszystkim empatię do osób chorych..
Co do tego, czy Niki opiekuje się swoją Mamą? No wlaśnie tego nie wiem...
Iwona, czytałaś naprawdę posty Niki?
Niki bardzo dużo napisała o swoim stosunku do zwierząt. Ale stosunek do zwierząt absolutnie nic nie świadczy o tym, jaki ten ktoś ma stosunek do drugiego człowieka...
Niki napisała o tym, że jej Mama, pod jej nieobecność wpuściła do domu obcego człowieka. Ale zadbała tylko o to, by zabrać z domu Mamy srebra. To zaś, co może stać się z jej, pozostawioną samotnie, chorą Mamą, kompletnie jej nie obchodzi. Czy tak postępuje odpowiedzialny opiekun??
Iwona
Posty: 63
Rejestracja: piątek 13 sty 2012, 18:07

Re: nie jestem Samarytanką

Post autor: Iwona »

Dokładnie się z Tobą teraz wigi zgadzam. Każdy może napisac to, co myśli.

Nie analizowałabym zdanie po zdaniu tego, co Niki napisała.
Piszemy to, co czujemy. A my, czytający nie musimy się z tym zgadzać.
Mogłabym tu znowu wytoczyć kolejne argumenty w związku z tym co ktoś tu napisał, ale to nie ma sensu.
Pamiętam doskonale gdy w latach siedemdziesiątych byłam w Duesseldorfie i odwiedzałam znajomych Niemców.
Pojechałam z nimi odwiedzić mamę pana domu, która była w domu opieki. Podobno sama chciała, bo nie chciała być sama w domu, gdy domownicy byli w pracy i w szkole. A na obcą osobę do opieki się nie godziła.
Ja w to nie bardzo wierzyłam i byłam oburzona, jak można oddać mamę, którą sie ponoć kocha, w takie miejsce. Mimo, ze miejsce było luksusowe.
Po latach ja sama zrobiłam podobnie, bo nie dawałam sobie sama rady z dwoma chorymi. Jestem sama, nie mam męża nie mam dzieci i sytuacja w jakiej się znalazłam była bardzo trudna. Starałam się jak tylko mogłam i do końca źycia zapamiętam uradowaną twarz cioci, gdy niemal codziennie przyjeżdżałam do niej w odwiedziny. Mimo, że nie było z nią już żadnego logicznego kontaktu.

W moim budynku, gdzie mieszkam, mieszkała pani, samotna osoba, ktora zachorowała na alzheimera. Miała rodzinę, jakieś kuzynki i ich dzieci. NIKT, mimo informacji od sąsiadow się nią nie zajął. Trafiła do Centrum Alzheimera w W-wie. Następnego dnia zjawiła się w jej mieszkaniu rodzina i rozpoczął się remont. W tej chwili mieszka w nim ktoś z rodziny.
Pamiętam gdy zadzwoniłam kiedyś w sprawie P.Basi do kogoś z jej rodziny, usłyszałam, że Basia się tak brzydko starzeje, źe rodzina nie chce miec z nią nic do czynienia. I nie miała.

Dlatego uważam, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Nie potępiajmy kogoś a priori za jego czyny. Życie bywa czasem tak trudne i skomplikowane, że nie jednego potrafi przerosnąć, nie każdy sobie z nim radzi. A my i tak do końca nie poznamy historii innych.
A jest ich wśród nas bardzo wiele. I wiem, że nic się nie dzieje bez przyczyny. Może dlatego jest mi łatwiej takie sytuacje zrozumieć, co nie oznacza, że się z nimi zgadzam.
wirginia pisze:Najlepiej będzie Niki jak opuścisz nas i zaoszczędzisz nam swoich coraz barwniejszych opowieści.......
Dla mnie to jest wypraszanie.
wigi
Posty: 1052
Rejestracja: czwartek 10 lis 2011, 19:21

Re: nie jestem Samarytanką

Post autor: wigi »

Wirginia trochę przeholowała...
Ale Niki jeszcze więcej...
Wirginia nie jest administratorem forum i nikogo stąd wyrzucić nie może.
Ale ma prawo napisać co myśli.
ODPOWIEDZ