Nie dotrzesz. Tylko leki mogą trochę pomóc.Kama pisze:u męża też zwiększyła się częstotliwość urojeń i omamów i niemal każdej nocy wybiera się do swojego domu a zaczyna po południu , koniecznie musi wyjść , my go uwięziliśmy [ a mieszkamy sami ale on widzi więcej osób] i w nocy ubiera się w koszulę i spodnie i stara dostać się w pobliże drzwi, nie widzi niemal zupełnie i ma problem z chodzeniem a raczej ciężkim przemieszczaniem się. Najgorzej jest gdy zmienia się pogoda na gorszą to już zupełny odlot , nie jestem pewna jak do niego dotrzeć bo w żaden sposób nie zrozumie.
Kama, zwróć do psychiatry, żeby Ci leki zmieniła. A jak nie zechce to zmień lekarza. Ja też musiałam brać przez wiele lat leki, bo inaczej nie byłam w stanie funkcjonować i opiekować się moimi rodzicami. Dobrano mi takie, że mnie nie usypiały tylko rzeczywiście uspokajały.Kama pisze:nieraz mam serdecznie dość i oczywiście ażeby jakoś dać sobie radę z ciężkim codziennym stresem to łykam antydepresanty a tabletki na uspokojenie niestety ale nie spełniają swego zadania bo po nich jestem ledwo przytomna, to psychiatra tak mi dogodziła a nie mogę sobie pozwolić na snucie się tylko przez życie bo na każdym kroku muszę mężowi pomagać.
Typowe depresanty tu nie pomogą.