Mój Tato i otępienie
: czwartek 02 maja 2019, 12:49
Witam wszystkich serdecznie i cieszę się, że znalazłam to forum
Czytam wątki już kilkanaście bitych godzin bo jest tu b. dużo skondensowanej, ale też popartej doświadczeniem życiowym wiedzy.
Zdecydowałam się Was bardzo prosić o opinie i porady bo sprawa z moim Tatą (u którego zdiagnozowano otępienie) jest bardzo świeża. Być może problem tkwi w mojej głowie, bo nie chcę pewnych rzeczy zaakceptować i przyjąc do wiadomości, a być może leczenie nie jest do końca poprawne.
Wiem, że to forum jest poświęcone chorobie Alzheimera (mój Tata nie ma takiej diagnozy), ale z tego co tu wyczytałam macie bardzo duże rozenanie w otępieniu w ogóle. Nigdzie w sieci nie znalazłam tak konkretnych informacji i dlatego postanowiłam się was dopytać.
Ale od początku.
Niecałe 3 tyg temu Tato trafil do szpitala bo zaczął się przewracać, tak jakby stracił siły, nie mógł ustać na nogach (to trwalo 1,5 dnia). Wcześniej i tak bardzo słabo sie poruszał, ale sam wstawał z łóżka, siadał na fotelu i całymi dniami oglądał tv, sam dreptał do łazienki, czy do kuchni żeby coś wziąć do jedzenia, a nawet podgrzać, czy ugotować sobie zupę. Taki jego stan nie był związany (moim zdaniem) z otępieniem tylko z wieloma jego chorobami: nadcisnienie, rozrusznik serca, dwie operacje kręgosłupa - po których nie pozbył się bólu, i oczywiscie cukrzyca - bo jest otyły. No i lenistwo. Nie chciał się ruszać bo, jak twierdził, zaraz bolały go nogi i plecy. No cóż, taki typ. Nie szło go w żaden sposób zmobilizować, bo charakter zawsze miał ciężki: apodyktyczny nerwus, choleryk.
W szpitalu stwierdzono, że przyczyną "słabych nóg" są obrzęki i trzeba z niego "spuścić" nadmiar płynów. I tu się zaczyna cała historia. W momencie przyjmowania do szpitala, ale też wcześniej, Tato nigdy nie miał żadnych omamów, "odlotów", nieracjonalnych zachowań. Z pamięcią większych problemów też nigdy nie było, jedynie problem z uczeniem się nowych, bardziej skomplikowanych rzeczy (obsługa nowego telefonu).
W szpitalu, w jednej minucie stał sie osobą zupełnie leżącą, zapampersowaną, bo po pierwsze faktycznie nie miał siły stać, czy siedzieć, a po drugie tak chyba było bezpieczniej i dla niego i dla personelu, który za niego odpowiadał). Dramatem dla niego było załatwianie się w pampersa, poza tym nikt koło niego nie skakał, tak jak w domu, co do doprowadzało go do szewskiej pasji (bo np. musiał 3-4 godziny leżeć w zabrudzonym pampersie, aż nastała pora hurtowego przewijania). Wkręcił więc sobie w głowę, że nie będzie jadł, żeby się nie wypróżniać, co spowodowało, że fizycznie stał się bardzo słaby. Poza tym dosłownie z dnia na dzień stał się wyzywający, agresywny, ponoć uderzył pielęgniarkę, zaczęły się jakieś omamy: że jest więziony wbrew swojej woli, że został pobity, wydzwaniał na Policję w tej sprawie, do nas wydzwaniał i błagał, że chce do domu albo na nas krzyczał, itp.). Raz zapytał się mnie dlaczego i kiedy trafił do szpitala, przyznał, że 10-cio godzinnego pobytu na Izbie Przyjęć nie pamięta.
Tak więc oprócz leczenia głównego skończyło się na TK głowy i konsultacji psychiatrycznej (x2). Diagnoza (w skrócie): 17.04.2019 Początek procesu otępiennego na tle naczyniowym, nocne stany majaczeniowe. 25.04.2019 Otępienie naczyniowe stopień umiarkowany/znaczny. Nocne stany majaczeniowe. Zostały mu przypisane leki: Biomentin 1x10 mg rano, Tiapridal 25-25-50 mg, Kwetaplex 1x25 mg wieczorem. Dodatkowo Heminevrin kaps 300 p.o. na noc.
Po tych lekach bywało różnie, nieraz kontakt był znacznie utrudniony, Tata tylko spał.
Nie wiem, czy to dobrze, że lekarz psychiatra nie porozmawiał nawet z rodziną jak sprawy wyglądały do tej pory ???
A po lekturze tego forum mam mieszane uczucia co do Biomentinu w przypadku mojego Taty...
Z Oddziału Chorób Wewnętrznych został przewieziony 26.04.2019 na ZOL. Tam wcale nie jest lepiej, a właściciwie powiedziałabym, że umysłowo gorzej. Twierdzi, że wczoraj miał w portfelu 40 tys , a dziś jest tylko 28 tys. , albo cos mi mówił przedwczoraj, że przez trzy dni był na innej sali i wcale nie spał - co oczywiście nie jest prawdą.
Wiecie, ja się o niego bardzo martwię, nie mogę pojąć tej degradacji umysłowej w przeciągu zaledwie trzech tygodni...
Jakie jest Wasze zdanie?
Ps. Nie wiem, jakie obecnie Tata dostaje leki, przypuszczam, że takie jak zapisał psychiatra wcześniej. Czy jeśli zapytam pielęgniarki, to ma obowiązek mnie poinformować? jak również, czy ma obowiązek mnie poinformować, jakie są wyniki poziomu cukru?
Pozdrawiam i czekam na Wasze opinie, manana
Czytam wątki już kilkanaście bitych godzin bo jest tu b. dużo skondensowanej, ale też popartej doświadczeniem życiowym wiedzy.
Zdecydowałam się Was bardzo prosić o opinie i porady bo sprawa z moim Tatą (u którego zdiagnozowano otępienie) jest bardzo świeża. Być może problem tkwi w mojej głowie, bo nie chcę pewnych rzeczy zaakceptować i przyjąc do wiadomości, a być może leczenie nie jest do końca poprawne.
Wiem, że to forum jest poświęcone chorobie Alzheimera (mój Tata nie ma takiej diagnozy), ale z tego co tu wyczytałam macie bardzo duże rozenanie w otępieniu w ogóle. Nigdzie w sieci nie znalazłam tak konkretnych informacji i dlatego postanowiłam się was dopytać.
Ale od początku.
Niecałe 3 tyg temu Tato trafil do szpitala bo zaczął się przewracać, tak jakby stracił siły, nie mógł ustać na nogach (to trwalo 1,5 dnia). Wcześniej i tak bardzo słabo sie poruszał, ale sam wstawał z łóżka, siadał na fotelu i całymi dniami oglądał tv, sam dreptał do łazienki, czy do kuchni żeby coś wziąć do jedzenia, a nawet podgrzać, czy ugotować sobie zupę. Taki jego stan nie był związany (moim zdaniem) z otępieniem tylko z wieloma jego chorobami: nadcisnienie, rozrusznik serca, dwie operacje kręgosłupa - po których nie pozbył się bólu, i oczywiscie cukrzyca - bo jest otyły. No i lenistwo. Nie chciał się ruszać bo, jak twierdził, zaraz bolały go nogi i plecy. No cóż, taki typ. Nie szło go w żaden sposób zmobilizować, bo charakter zawsze miał ciężki: apodyktyczny nerwus, choleryk.
W szpitalu stwierdzono, że przyczyną "słabych nóg" są obrzęki i trzeba z niego "spuścić" nadmiar płynów. I tu się zaczyna cała historia. W momencie przyjmowania do szpitala, ale też wcześniej, Tato nigdy nie miał żadnych omamów, "odlotów", nieracjonalnych zachowań. Z pamięcią większych problemów też nigdy nie było, jedynie problem z uczeniem się nowych, bardziej skomplikowanych rzeczy (obsługa nowego telefonu).
W szpitalu, w jednej minucie stał sie osobą zupełnie leżącą, zapampersowaną, bo po pierwsze faktycznie nie miał siły stać, czy siedzieć, a po drugie tak chyba było bezpieczniej i dla niego i dla personelu, który za niego odpowiadał). Dramatem dla niego było załatwianie się w pampersa, poza tym nikt koło niego nie skakał, tak jak w domu, co do doprowadzało go do szewskiej pasji (bo np. musiał 3-4 godziny leżeć w zabrudzonym pampersie, aż nastała pora hurtowego przewijania). Wkręcił więc sobie w głowę, że nie będzie jadł, żeby się nie wypróżniać, co spowodowało, że fizycznie stał się bardzo słaby. Poza tym dosłownie z dnia na dzień stał się wyzywający, agresywny, ponoć uderzył pielęgniarkę, zaczęły się jakieś omamy: że jest więziony wbrew swojej woli, że został pobity, wydzwaniał na Policję w tej sprawie, do nas wydzwaniał i błagał, że chce do domu albo na nas krzyczał, itp.). Raz zapytał się mnie dlaczego i kiedy trafił do szpitala, przyznał, że 10-cio godzinnego pobytu na Izbie Przyjęć nie pamięta.
Tak więc oprócz leczenia głównego skończyło się na TK głowy i konsultacji psychiatrycznej (x2). Diagnoza (w skrócie): 17.04.2019 Początek procesu otępiennego na tle naczyniowym, nocne stany majaczeniowe. 25.04.2019 Otępienie naczyniowe stopień umiarkowany/znaczny. Nocne stany majaczeniowe. Zostały mu przypisane leki: Biomentin 1x10 mg rano, Tiapridal 25-25-50 mg, Kwetaplex 1x25 mg wieczorem. Dodatkowo Heminevrin kaps 300 p.o. na noc.
Po tych lekach bywało różnie, nieraz kontakt był znacznie utrudniony, Tata tylko spał.
Nie wiem, czy to dobrze, że lekarz psychiatra nie porozmawiał nawet z rodziną jak sprawy wyglądały do tej pory ???
A po lekturze tego forum mam mieszane uczucia co do Biomentinu w przypadku mojego Taty...
Z Oddziału Chorób Wewnętrznych został przewieziony 26.04.2019 na ZOL. Tam wcale nie jest lepiej, a właściciwie powiedziałabym, że umysłowo gorzej. Twierdzi, że wczoraj miał w portfelu 40 tys , a dziś jest tylko 28 tys. , albo cos mi mówił przedwczoraj, że przez trzy dni był na innej sali i wcale nie spał - co oczywiście nie jest prawdą.
Wiecie, ja się o niego bardzo martwię, nie mogę pojąć tej degradacji umysłowej w przeciągu zaledwie trzech tygodni...
Jakie jest Wasze zdanie?
Ps. Nie wiem, jakie obecnie Tata dostaje leki, przypuszczam, że takie jak zapisał psychiatra wcześniej. Czy jeśli zapytam pielęgniarki, to ma obowiązek mnie poinformować? jak również, czy ma obowiązek mnie poinformować, jakie są wyniki poziomu cukru?
Pozdrawiam i czekam na Wasze opinie, manana