Moja babcia, mój dramat

Tu dzielimy się naszymi historiami związanymi z chorobą Alzheimera lub innymi demencjami.
Gabrysia
Posty: 2
Rejestracja: wtorek 09 lut 2021, 20:32

Moja babcia, mój dramat

Post autor: Gabrysia »

Witam

Pisze tutaj, bo kompletnie nie wiem co robić. Mam babcie, której pomagam od kilku lat, czasami jeżdziłam co miesiąc, czasami rzadziej, czasami jechał mój ojciec a jej syn, czasami ją przywoziliśmy do siebie na dwa, trzy tygodnie. Babcia ma cukrzyce i parkinsona, mieszka sama. Od jakiegoś 1,5 roku gubi różne przedmioty, po jednej z moich wizyt powiedziała mojemu ojcu, że ja zabrałam jej jakieś zdjęcia :( coś mi świtało w głowie, że to może być TA choroba, ale wybuchła ta przeklęta epidemia i ja nie jeżdziłam do niej jakiś czas i sprawa zeszła na dalszy plan i mieliśmy kontakt telefoniczny. Mój ojciec był w sierpniu by zrobić porządek w mieszkaniu, ja byłam tydzień temu. Chciałam jechać w grudniu, ale powiedziała bym jechała w styczniu ( tak, ogólnie mam poczucie winy, powinnam tam być miesiąc w miesiąc).
Patrząc na jej zachowanie i na jej podejrzliwość to jest to Alzheiner :( jak wróciłam do domu to powiedziała mi, że zabrałam jej książeczkę mieszkaniową jak sprzątałam. Wydaje jej się także, że w kuchni uchodzi gaz ( nie uchodzi). Tak ogólnie normalnie można z nią rozmawiać i najważniejsze sprawy rozumie, ale już jest mocno ograniczona ( nie cieszy się tak, nie dyskutuje itd). Ma jakąś obsesje na tle oszczędzania, znosi różne rzeczy do domu.
Jestem durna, że szybko się nie zorientowałam, ale ona ma 85 lat więc wieloma rzeczami nie byłam zdziwiona :roll:
Planuje jechać tam za 2, 3 tygodnie ( mieszka 250 km od mnie), ale nie wiem co mam jej mówić i co konkretnie robić :(

Wiem, że ona nie powinna mieszkać sama ( zresztą juz od dawna), ale nawet jak ściągnę ją do mojego miasta to zajmować się nią może tylko mój ojciec i ja, a my prowadzimy działalność gospodarczą i nie damy rady z nią cały czas siedzieć. Teraz w czasie tej przeklętej epidemii szukać jakiegoś ośrodka w moim mieście?
Na razie mam taki plan by pomóc jej w rachunkach i zrobic porządek w szafkach ( wszędzie pełno przedmiotów, ale nie wtrącałam się), ale jak doprowadzić do diagnozy jej? Powiedzieć, że pójdę z nią do lekarza, a lekarz przepisze jej coś na pamięć? Generalnie z problemem jestem sama, mój ojciec nie należy do zaradnych, który cokolwiek załatwi. A ja dodatkowo mam depresje :(

Pozdrawiam
wigi
Posty: 1052
Rejestracja: czwartek 10 lis 2011, 19:21

Re: Moja babcia, mój dramat

Post autor: wigi »

Witaj.
Najważniejsza sprawa. Jak Babcia radzi sobie z jedzeniem? Z zakupami? Z gotowaniem? Z higieną? Jak Babcia sobie radzi z cukrzycą? Z braniem leków? Z pomiarami glukometrem?
Myślę, że najpierw powinnaś pojechać do Babci. I to nie na dzień czy dwa ale na co najmniej tydzień lub dwa. I dobrze się przyjrzeć, jak Babcia sobie radzi. No i zajrzeć we wszystkie kąty.
Napewno trzeba Babcię umówić do lekarza POZ, do którego stale chodzi. Wcześniej samej porozmawiać z lekarzem, powiedzieć o problemie i poprosić, aby dał Babci skierowania na wszystkie podstawowe badania a także skierowanie do neurologa. To może być teleporada, niestety. Z babcią nie dyskutować, postawić przed faktem dokonanym i po prostu jej powiedzieć, że raz na jakiś czas musi się przebadać.
Ze sprzątaniem może być problem, Babcia skarbów, które przyniosła do do domu może bronić, jak lwica. Więc lepiej nie sprzątać przy niej i nie wszystko naraz.
Co do wizyty u neurologa (najlepiej specjalisty od Chroby Alzheimera i Chorób Otępiennych) to już sama musisz zdecydować, czy da się to załatwić tam, gdzie mieszka Babcia, czy tam, gdzie mieszkasz Ty i Twój tata.
Babcia nie może mieszkać sama, ale to nie znaczy, że już jest w takim stanie, że potrzebuje opieki 24 godziny na dobę. Musisz to sama ocenić.
Gabrysia
Posty: 2
Rejestracja: wtorek 09 lut 2021, 20:32

Re: Moja babcia, mój dramat

Post autor: Gabrysia »

Ze wszystkim coraz gorzej sobie radzi, ale to już postepowało wiele lat, bo np. ja jak już zaczęłam jej pomagac to ona nic nie gotowała, bo mówiła, że nie umie. Od kilku miesięcy chodzi do jakieś stołówki dla biednych, wcześniej by tego nie zrobiła, podejrzewam, że robi to by znosić skarby do domu, no i nie radzi sobie z jedzeniem.
Nie wiem jak z glukometrem i lekami, ale podejrzewam, że mogło się juz coś podziać, bo przed wyjściem na miasto wzięła tabletkę, co było dziwne, bo wcześniej tak nie robiła. Kazała mi wyrzucić swoje półbuty, bo pęknięte - to tez było dziwne, bo nie kupiła nowych.
Tak teraz myśłałam o tym, i przypomniało mi się, że babcia mówiła, że miała wizyty u neurologa ( nawet na lodówce jest numer), więc myślę, że możliwe, że diagnoza już jest od dawna, ale ona się nie przyznała.
Myślę, że ona już wymaga opieki :cry:
ODPOWIEDZ