A więc, temat dotyczy mojej teściowej, lat 72, choruje właściwie już od dawna (ale zdaliśmy sobie z tego sprawę dopiero 3 lata temu), zaczęło się depresja, wycofaniem, lękami no i hipochondryzmem… ale do brzegu… 3 lata temu zaczęło się już poważniejszymi epizodami zapominania, pogubienia, sytuację ta wykorzystała „uprzejma” sąsiadka która namówiła moją teściową na wzięcie kredytu, ta się zgodziła i takim cudem obecnie ma komornika na emeryturze. Teściowa gromadziła potworne zapasy żywnościowe, znosiła do domu różne dzikie owoce itp chowała przed nami, to wszystko się psuło i śmierdziało. Zapominała o rachunkach itd. Właściwie od 1,5 roku mąż przejął już całkowicie jej pieniądze, rachunki robienie zakupów itd. Długo walczyła o to ale w końcu odpuściła. Obecnie jej stan jest taki, że nie poznaje już męża siostry czyli córki, ani innych, tylko nas, aczkolwiek nie wiem czy pamięta moje imię (dawno mnie nie nazywała po imieniu, za to różnymi innymi epitetami owszem). Imion naszych córek nie zna, zna swoje imię i nazwisko i to na tyle. Nie orientuję się co do czasu, wie że jest w domu i zna adres. Nosi pieluchomajtki na stałe gdyż popuszcza, zdarzają się też sytuacje że myli toaletę z innymi pomieszczeniami i tam załatwia swoje potrzeby… nie jest w stanie przygotować sobie żadnego posiłku, trzeba także ją przypilnować aby zjadła to co mu zrobimy, po czym zje a za chwilę chodzi i szuka jedzenia twierdząc że nic nie jadła. Zresztą wszyscy pewnie wiedzą jak to wygląda. Jest podejrzliwa względem mnie, niemiła, agresywna…
Mamy dwójkę dzieci 3 i 11 lat, które mocno odczuwają sytuacje w domu, teściowa straszyła niejednokrotnie policja itd. Młodsza córka boi się jej
Jesteśmy wykończeni, maz pracuje na zmiany, teściowa budzi się w nocy po kilka razy, mąż wstaję i sprząta po niej, bądź zaprowadza z powrotem do pokoju i tak nawet 7 razy w nocy… po czym wstaje rano do pracy. Jak pracuje w nocy to wszystko spada na mnie, a też rano wstaje do pracy i muszę ogarnąć dzieci. Z kolei jak ma drugie zmiany to po pracy jestem też ze wszystkim sama… boję się że nasze małżeństwo się rozpadnie bo oboje jesteśmy ciągle zmęczeni i rozdrażnieni…. Boję się tez o męża, że z tego zmęczenia i wiecznego stresu będzie miał nawrót nowotworu…
Nie wiem w sumie na co liczę, chciałam się chyba wyżalić…
Siostra męża, nawet w miarę się angażuje, no ale nie jest w stanie fizycznie nas odciążyć gdyż po prostu nie mieszka w Polsce.
Ostatnio mieliśmy już mało przyjemne sytuacje, że teściowa chodziła w nocy do córek do pokoju, siadała na podłodze, próbowała ubierać rzeczy starszej córki, brała zabawki młodszej i się bawiła, mówiąc do siebie -to budziło dzieci
Pomóżcie proszę , choćby dobrym słowem
Pa. Teraz widzę jak chaotycznie opisałam wszystko, pominęłam oczywiście epizody ucieczce, wychodzenia w negliżu, bądź ubierania się nieadekwatnie do pogody, w tej chwili już nie potrafi się ubrać bez pomocy, tak samo z higieną. Już w zeszłym roku jak jeszcze wychodziła z domu stwarzała bardzo niebezpieczne sytuacje dla siebie, prawie wpadła pod samochód, gubiła się w mieście, od października nie wychodzi już. W domu mamy bramkę w kuchni, zostawiała otwartą lodówkę, zamrażarkę, odkręcona wodę, bądź oddawała mocz
Ogólnie ja już dawno to wszystko widziałam, jednak mój mąż udawał że jest coś, albo że się zdarzyło, nie reagował na jej agresję wobec mnie i nie jest między nami kolorowo niestety… teraz już dotarło do niej że nie jest w stanie zapewnić jej opieki i w końcu zaczął działać. Siostra go też upewniła w tej decyzji. Liczę że wkrótce odetchniemy i my i nasze dzieci i przede c wszystkim nasze małżeństwo